Reklama

17 stycznia 1945 r. w Warszawie

20/01/2019 18:58

Czy jest co wspominać w Warszawie tego dnia? Na pewno. Czy jest co świętować? To niech oceni historia. Do oceny tego dnia trzeba dodać jeden fakt: 17 stycznia 1945 r. w Warszawie odbyła się ostatnia defilada Armii Krajowej.

Tak naprawdę, nie możemy tego nazwać defiladą - nie był to dla akowców czas defilad. Był to jednak ostatni publiczny przemarsz zwartego uzbrojonego oddziału AK. Na pewno ostatni, gdyż Armia Krajowa w dwa dni później rozkazem komendanta gen. bryg. Leopolda Okulickiego została rozwiązana. Informację o przemarszu zawdzięczamy Eugeniuszowi Ajewskiemu ps. „Kotwa”, w Powstaniu Warszawskim zastępcy dowódcy kompanii O-2 „Withal” batalionu „Olza” pułku AK „Baszta”.

Plutonowy podchorąży „Kotwa” po upadku Powstania zbiegł z niemieckiego konwoju i przedostał się do partyzantki pod Warszawą, do lasów w Złotokłosie w powiecie piaseczyńskim, gdzie przebywał do 17 stycznia 1945 r. W tym dniu z oddziałem formalnie należącym do Obwodu AK „Głuszec” wmaszerował ulicą Puławską do Śródmieścia. Żołnierze byli uzbrojeni, a na rękach mieli opaski Armii Krajowej. Nie natknęli się na żadne inne oddziały, z wyjątkiem sowieckich żołnierzy podpalających fabrykę papy w celach rabunkowych. W Śródmieściu kolumna wojska rozeszła się.

Po wojnie Eugeniusz Ajewski ukończył architekturę, był jednym z pierwszych pracowników Biura Odbudowy Stolicy. Zajmował się m.in. inwentaryzacją Łazienek Królewskich. Miał wtedy okazję rozmawiać z Bolesławem Bierutem.

Pewnego dnia podczas pracy zauważył, jak podporucznik w polskim mundurze okrada Pałac Myśliwiecki i to w żałosny sposób: wynosi zwój skóry zdartej z zabytkowego mebla, zapewne w celu wykorzystania na obuwie. „Kotwa” zobaczył Bieruta przechodzącego alejką w odległości pięćdziesiąt metrów, podszedł i poskarżył się na oficera. Bierut zainteresował się. „Poruczniku, do mnie!” - krzyknął. - „A ty, czewo?" – zapytał arogancko niby-polski oficer. - „Jestem prezydentem Rzeczypospolitej!” - „A idi, ty j***” – odpowiedział oficer. Bierut zdenerwował się na dobre, wyrwał podporucznikowi pakunek i, jako dawny enkawudzista doskonale władający językiem rosyjskim, rzucił wiązankę soczystych przekleństw, które zrobiły wrażenie i poskutkowały (Wywiad z Eugeniuszem Ajewskim, „Kronika Warszawy”, t. 33, 2006, nr 3).

Eugeniusz Ajewski był też sprawozdawcą sportowym „Expressu Wieczornego” oraz sędzią bokserskim. W latach osiemdziesiątych zaczął publikować książki, takie jak „Mokotów walczy 1944”, „Polska Walcząca. Na moim podwórku. Pamiętnik z lat 1939-1947” i „Reduta «Magnet» w walce o niepodległość. Dzieje mokotowskiej kompanii AK 02 «Withala» 1939-1945”.

Reklama

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do