Reklama

Nieostatnia szarża "Kota" na Ochocie

Jest wtorkowe popołudnie. Umówiliśmy się z Witkiem, że podjadę do niego na Rakowiec i pojedziemy na spotkanie z młodzieżą. Miałem pewien niepokój związany z tym wydarzeniem, ponieważ mamy się spotkanie na Barskiej u Orionistów gdzie ojcowie prowadzą dom wychowawczy dla młodych chłopaków. Jest to trudna młodzież bardzo często posiadająca już epizody przestępcze. Z drugiej strony formacja ojców Orionistów i wysoki poziom moralny i profesjonalny wychowawców już nie raz pozwolił z tą młodzieżą robić rzeczy wielkie. 

- Co mam im powiedzieć? - zastanawia się Witek 
- Trzeba ich zaciekawić tym co przeżyłeś. Tak naprawdę jest to opowieść o antycznej przygodzie survivalowej i o tym, że warto się zmagać ze sobą i okolicznościami. Oni w swojej większości mają Polskę w sercu i nie jest ona dla nich pojęciem abstrakcyjnym.

Pomysł spotkania powstał w drodze do Pęcic. Z chęciami Witka nie ma najmniejszego problemu pozostaje tylko zdrowie i samopoczucie konkretnego dnia. Byłem przekonany, że do spotkania nie dojdzie jak jakieś trzy tygodnie temu zadzwonił do mnie, że ma kowid i pewnie będzie się długo z nim zmagał. Jednak jak zadzwoniłem w niedzielę, tryskał zdrowiem, zapewniał, że "dowiezie temat" i nie mógł doczekać się wtorku.

I tak pewnym krokiem 98 letni ułan Witold Grzebowski ps. "Kot" przybył na Barską. W sali było około 40 młodych ludzi w wieku od 12 do 18 lat. Kot ukłonił się i zaczął opowiadać. Jak wstąpił do oddziału na nowogródczyźnie? Dlaczego do kawalerii? Jak dostał pierwszego konia? Jak przebił się w lipcu 1944 roku,  z 900 osobowym zgrupowaniem z kresów pod Warszawę do Kampinosu? Jak przyłączono jego szwadron i całe zgrupowanie do Grupy Kampinos? Jak zlikwidowali po ciężkiej walce ponad 400 osobowy oddział RONA( który sławił się okrucieństwem na Ochocie i Woli). Dlaczego nie walczyła w Powstaniu Warszawskie? Jak wydostali się z Kampinosu po upadku Powstania? Jak dostał się do niewoli niemieckiej i jak przeżył ciężkie więzienie? Dlaczego po wojnie nigdy nie był represjonowany?

Witold dużo czasu poświęcił opowieści powojennej o jego przeprowadzce z rodziną na Ziemie Odzyskane i morderczej wieloletniej pracy aby stać się absolwentem Politechniki Warszawskiej. Po spotkaniu wychowawcy zwrócili uwagę na tę część jego wystąpienia jako bardzo wychowawczą i dającą dobre wskazówki tej młodzieży.

Pytań było cała masa. O czasy przedwojenne, o szczegóły akcji, o warunki więziennych no i o to dlaczego Wiitkowi tak bardzo zależało, żeby się uczyć. 
Nie macie pojęcia jak ważne to było spotkanie dla ułana Witolda Grzybowskiego i odnoszę wrażenie, że dla tych młodych ludzi. Po spotkaniu zaplanowaliśmy już kolejne tego typu wydarzenie tylko muszę przekonać jedną z dyrektorek szkoły, że naprawdę warto poznać tak ciekawego sąsiada. Kot zapowiada kolejne szarże.

Aktualizacja: 22/10/2025 07:40
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do