Poznałem Anię i Grzegorza w ich kawiarni „Akademicka” na ulicy Akademickiej, obok akademika. Parą są od wielu lat i oboje są artystami wizualnymi, których twórczość bywa zbieżna. Długo się zbierałem do napisaniem tego tekstu, z dwóch powodów; po naszej rozmowie byłem zakłopotany, nie miałem pojęcia jak zinterpretuje, to, co usłyszałem i jak ich przedstawię. Miałem na całość ambiwalentne spojrzenie. po drugie, Ania uparła się na autoryzację własnych wypowiedzi i przedstawianiu ich z imienia i nazwiska. Autoryzacja, niby nic w tym złego, ale byli by pierwsi, którzy zaglądają do tekstu przed publikacją i zapewne nieostatni. W naszym cyklu jest pewna forma i zasada, której chciałby przestrzegać i nikogo nie wyróżniać. Złamie jedną, podam nazwiska artystów, ale nie będzie autoryzacji ich wypowiedzi, ponieważ od początku do końca ja będę narratorem, co nie będzie łatwe. Konwencja tej zabawy polega na prezentacji przeze mnie ludzi, takimi, jakimi są w mojej ocenie. Nie każdy musi zgadzać się z moją subiektywną opinią. Nie ma czegoś takiego jak obiektywna prawda. Obiektywne a raczej prawdziwe mogą być fakty, ale nie ich interpretacja. Interpretacja i ocena jest zawsze subiektywna. Jeśli napiszę, że Ania jest ładna, to jest prawdą, ktoś inny napisze, że jest przeciętna i to też będzie prawda, trzeci napisze, że jest brzydka i niestety napisze prawdę. To jest ocena subiektywna, zależna od wielu czynników. Mam zgodę na publikacje tekstu, ale bez wypowiedzi i cytatów Ani i Grzegorza. No to do roboty. Ania Baumgart , energiczna, pewna siebie, miła, ale z każda chwilą mniej dostępna. Ukończyła rzeźbiarstwo na ASP w Gdańsku, zrobiła dyplom i obroniła doktorat. Studia traktuje, jako twardy edukacyjny etap, niezbędne w tym, co tworzy dzisiaj, czyli sztukę audiowizualną. Jej twórczość zaliczana jest do nurtów sztuki krytycznej i sztuki feministycznej a prace wędrują po całym kraju. Rzeźbę „Bombowniczka”, można zobaczyć w Muzeum Narodowym. Oglądałem jej twórczość w internecie i zachęcam do tego innych, warto nawet, dlatego, żeby wiedząc i poznać kierunki sztuki i ich twórców. Sztuka jest wielka sama w sobie, często niedostępna i dlatego niezrozumiała dla wielu, dla większości. Grzegorz Pacek , wysoki blondyn z koczkiem, spokojny i niezbyt pewny siebie. Jest reżyserem, scenarzysta i operatorem, głównie filmów dokumentalnych. Ma w swojej twórczości filmy nagradzane na wielu festiwalach. Obejrzałem film pt. „ Jestem Zły”. Przedstawia smarkaczy z warszawskiej Pragi, klnących, chwalących się piciem, paleniem papierosów i skrętów. Dostali kamerę i po krótkim instruktarzu kręcą film, relacjonując swoja codzienność, tworzą autoportret złych dzieci. Pomysł fajny, wręcz wspaniały, tyle tylko, że szczeniaki zbyt wczuli się w rolę, pokazując zło, do którego nie jestem przekonany. Pewne w tym filmie jest to, że każdy z nich chce jak najszybciej zostać dorosłym i mieć „lepsze” życie. Ten dokument to prezentacja patologii, której pełno wszędzie. Jednak pomysł oddaniem kamery małolatom jest godny uwagi. A teraz razem, co ich łączy; oboje są w Wikipedii, mają córkę Agatę. W swoich pracach wykorzystują fotografię i wideo. Łączy ich kawiarnia, niestety nie spełniła ich finansowych oczekiwań a jedynie ogranicza ich wolność i swobodę twórcy razy dwa. Jeśli zamkną kawiarnie, co jest raczej pewne, zajmą się tym, do czego się urodzili i robią najlepiej.