Reklama

Adrien

W domu babcia bardzo dużo mówiła o Polsce, o jej historii, kulturze i o jedzeniu

 

Adrien za dwa tygodnie wraca do Dinard w Bretanii, kraju kukurydzy, hodowli tucznika, deszczu i wiatru a także kolarstwa. Niemalże każda miejscowość ma swój klub.

„tak szybko minął czas – szkoda, bo lubimy tutaj być  Stanislas i Olgier także”

Siedzimy w jej mieszkaniu na Szczęśliwicach, duże, przestrzenne z widokiem na park. Jak co roku przyjechała na wakacje z synami. Przyjeżdżają  od kilku lat. Mówi z wyraźnym akcentem, czasami brak jej słów, ale jest to oryginalna rozmowa.

Szczupła, eteryczna brunetka jest przeurocza. Wciąż się uśmiecha i często przeprasza – za wszytko.

Swoja przygodę z ojczyzną swoich dziadków zaczęła w stanie wojennym. Jako 11 letnie dziecko ojciec przywiózł ją do Warszawy, żeby zobaczyła ukochany kraj dziadków.

„ w domu babcia bardzo dużo mówiła o Polsce, o jej historii, kulturze i o jedzeniu - śmiech”

 Babcia – Róża przyjechała do Francji po I wojnie, dziadek - Lech z obozu pracy w Niemczech dotarł do Paryża po II wojnie. Nie mógł wrócić do kraju, ponieważ nie popierał ówczesnej władzy. Wszyscy zamieszkali pod Paryżem, gdzie ukończyła liceum i rozpoczęła studia. Na IV roku pojawił się Pierre  - przyszły mąż wtedy rozpoczął się nowy etap w jej życiu. Z całą rodziną wyjechała do Bretanii, zamieszkali w dużym domu z XVII wieku z ogromnym ogrodem. Podobno był piękny, był a nie jest, ponieważ w 2014 roku cały spłonął. Nie zachowało się absolutnie nic. Zostały tylko fundamenty. Straż przyjechała po 45 minutach, ale bez wody. Przyjechali ponownie po dwóch godzinach z wodą, ale nie było już, co gasić. Jakie to polskie a było francuskie.

„nie zostały żadne pamiątki, ale nikt nie zginął ani ludzie ani koty”                                        

„ to tata  pokazał mi Polskę, bardzo był związany z nią zawodowo i sercem. Miał tu interesy, ale bardziej cieszył się z pobytu niż z finansów. W tamtym czasie, ja młoda mężatka i przyszła mama bardzo polubiłam mój drugi kraj. Tutaj urodził się Stanislas . Pierre mój mąż oszalał na punkcie Polski, zakochał się w niej, nauczył języka. Nie tak jak ja. Ja mówię słabo on mówił dobrze.”

Pierre był przedstawicielem francuskiej firmy na Polskę, zabiegał o pracę tutaj, został dyrektorem finansowym firmy eksportującej francuskie sery. Kupili mieszkanie i zamieszkali w Warszawie.

„ Pierre zachorował, to immunologiczna choroba.  Uratowali go tutaj na Chocimskiej. Leżał w szpitalu cztery miesiące, kazali jeszcze miesiąc odpoczywać. Dla firmy było to złe.

Wróciliśmy do Francji, Pierre latał po całym świecie, nie podobało mi się to. Chorował i pracował ciężko. Nie było to dobre. Przenieśli go do Czech, mieszkaliśmy w Praha 5 lat i urodził się Olgier. Tam też ratowali go, choroba postępowała. W Bretanii powiedzieli, że jest nowa generacja leków, brał je, mówili to pomoże”

Po pobycie  w Pradze czeskiej ponownie przyjechali do Warszawy z myślą pozostania tutaj. Wciąż jeździli po Europie, Adrien tylko pociągami, nie znosi samolotów – bał się. Kiedy była w Bretanii a Pierre w Warszawie, dostała telefon od męża, że będzie za kilka godzin w domu, nie mówił, że się źle czuje. Przyjechał, ale wylądował w szpitalu, w którym już nie było szans na ratunek.

Minęło już kilka lat od śmierci męża, co roku przyjeżdża do Warszawy na wakacje. Chce żeby Stanislas rozpoczął studia na Akademii Medycznej z językiem angielskim. Uważa, że to dobra uczelnia. Nie wiem, co będzie dalej. Chciałaby tu mieszkać, dzieci także ale.....

„Pierre wiedział, co trzeba robić, mnie samej jest trudno podjąć decyzję. Chciałabym tu zostać, dzieci także, czują się tutaj wspaniale i ja. Ale rodzinę mam we Francji ;mama, chory tata, brat i siostra i nasze koty. Tata dzwoni codziennie i pyta jak jest, narzeka, że go tutaj nie ma. Niestety jest chory, gdyby nie to, oj! Na pewno byłby z nami. Spacery po Łazienkach, Starówce to jego życie i polskie jedzenie. Wszyscy je lubimy, żurek, pierogi, barszcz czerwony i sernik. Jak wracam do Dinard zawsze jestem cięższa o kila kilogramów”
 

Obejrzyj inne fotografię

Jeśli chcesz zrobić sobie profesjonalne zdjęcie i przedstawić się mieszkańcom Ochoty to skontaktuj się z nami ludzieochoty@gmail.com  tel. 527 257 067 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do