Rozpoczęły się już wakacje i jest to czas intensywnej opieki nad dziećmi . Rodzice przeważnie zapracowani ,mający nikłe dochody mają wielki problem - co zrobić z wolnym czasem u swoich pociech . Nie stać ich wysłać swojego ukochanego potomka wraz z ogólnie szanowaną teściową do Turcji czy Tunezji . Nieliczne ośrodki kultury , lub kluby zapraszają do udziału w warsztatach o specyficznym poziomie kultury i sztuki przez duże „K”. Kluby sportowe wyszukują bardziej zdolnej młodzieży zapominając o mniej zaawansowanych . Szkolne boiska natomiast świecą pustkami a jeżeli już ktoś się pojawi to paru wyrostków niekoniecznie zachęcających do wspólnej gry , na przykład z 10-cio latkiem . Na podwórkach już nic się przeważnie nie dzieje -zresztą wiszą tabliczki z zakazami (gry w piłkę) i co sprytniejsi zarządcy wycieli wszystko co mogło by przyciągnąć młodzież czy dzieci do zabawy . Przykładem może być ciąg podwórek przy ulicy Majewskiego czy Siemińskiego . Zastanawia mnie co mają robić te dzieci, co ich nie stać na baseny , kółka teatralne (jak nie płatne to z kolei nie każdy chce być geniuszem za młodu) . Czy reszta ta mniej ambitna ma zamykać się w domu przy komputerze ,czy przy telewizji promującej nawalanki lub „wyścig szczurów”? A może na klatkach schodowych próbować wyrobów typu „Mocarz”? Za dawnych czasów (tych złych czasów) było sporo ogłoszeń o akcjach „Lato w mieście” , kolonie były dotowane , a teraz pomimo tego , że tak jest wspaniale (jak media trąbią) to dzieci błąkają się bez celu i skazane są na obojętność . Czy musi dojść do pełnej degradacji środowiska aby ktoś zauważył że jest problem i wysłał tak jak na Pradze animatorów czasu wolnego dla młodzieży ?