Pamiętam czasy dzikich pól wokół Parku Szczęśliwickiego . Teraz , gdy demokracja nastała i części społeczeństwa poszczęściło się ,okolica zaroiła się od nowoczesnych i przestronnych domostw. Wjeżdżając od strony Parku ulicą Kurhan wszystko było w jak najlepszym porządku ,gdy tylko dotarłem na róg ulicy Kukiełki i Filipinki od razu wizerunek zmienił się o 180 stopni . Domy dalej na poziomie Beverly Hills ,lecz ulica wołająca pomsty do nieba . Nie dość że, część ulicy zamknięta za szlabanami „Teren Prywatny” to jeszcze warunki panujące na tym wygrodzonym obszarze jak po kataklizmie. Chodniki w dobrym stanie ,ale powierzchnia drogi pamiętająca jeszcze czasy Edwarda G. i wyeksploatowane jakby była to Marszałkowska. Zawróciłem i z wielkim trudem podążyłem w kierunku ulicy Henryka Mierzejewskiego . Była to podróż karkołomna i pomimo wieloletniej praktyki jazdy na rowerze niewiele by brakowało abym zaliczył wywrotkę na szczelinie między płytami . Płyty te, w jakiś dziwny i niekompletny sposób były pokryte plackami asfaltu . Na koniec tej „wspaniałej ulicy”(torze przeszkód) natrafiłem na zwieńczenie –dużą wykruszoną w płycie dziurę i zaraz za nią skrzyżowanie z Mierzejewskiego . Tam nawierzchnia troszeczkę lepsza ,ale braków też nie udało się nie zauważyć . Za to na wąziutkim chodniku zauważyłem widoczny „przepych” w postaci nieśmiertelnego lasu słupków . Jak widać zarządcy drogi nie interesuje jej funkcjonalność ,a jedynie wygląd i ile „utopił gotówki” w ten szpaler . Myślałem że Wydział Infrastruktury w naszej dzielnicy prężnie działa -widać ostatnio po ilości progów spowalniających i udogodnień dla rowerzystów , a tutaj takie „kwiatki „ znajduje się jeszcze na dzielnicy . Rozumieć można by było gdyby to wszystko było terenem prywatnym ,choć i na terenie prywatnym obowiązują jakieś przepisy infrastrukturalne .