Reklama

Masło maślane zamiast debaty

19/10/2016 06:19

Wsłuchując się w ostatnią debatę o bezpieczeństwie na Ochocie odnoszę wrażenie, że jej uczestnikami byli wyłącznie likwidatorzy i egzekutorzy.

Likwidatorzy - to moim zdaniem wszyscy ci, którzy opowiadając o problemach (nocne libacje, sklepy 24 h, zaśmiecanie terenów, piwniczni lokatorzy itp.), optowali za likwidacją całych ciągów handlowych (Dickensa/Grójecka), zamknięciem knajpek oraz kawiarni i . . . chyba zamurowaniem piwnic.

Egzekutorzy to policja, straż miejska i przedstawiciele samorządu terytorialnego. Całe szczęście, że zarówno jedni jak i drudzy są w swoich działaniach nieudolni, nieskuteczni, albo ograniczeni przepisami prawa. Bo niby dlaczego mamy likwidować pawilony handlowe przy Dickensa, pod hasłem rewitalizacji tego terenu? Takie informacje podawane były na debacie przez zastępcę burmistrza Ochoty Grzegorza Wysockiego.

Tylko dlatego, że w niektórych jego częściach handlowych, zlokalizowane są automaty do gry i całodobowy sklep alkoholowy? Nie jestem zwolennikiem ani tego sklepu, ani automatów. Uważam, że tak jedno, jak i drugie w tym miejscu i w tej formie, nie powinno funkcjonować. Ale to nie jest – moim zdaniem - powód, by likwidować tu handel, wrzucając wszystkie podmioty prowadzące tam działalność do jednego worka. Wychodzi na to, że pozostali handlowcy mają ponieść karę za nieudolność służb i prawo, które sankcjonuje taki stan rzeczy. Podobnie z okolicznymi, małymi lokalami gastronomicznymi. Odniosłem wrażenie, że mieszkańcy najchętniej by je zlikwidowali. Jeden z uczestników debaty, opowiadając o osobnikach oddających mocz pod jego oknami, mówił o tym wprost. Z tego, co mi wiadomo, wszystkie te lokale wyposażone są w toalety, a załatwianie potrzeb fizjologicznych w ogólnodostępnej przestrzeni publicznej, w miejscach do tego nieprzewidzianych, jest karane na podstawie kodeksu wykroczeń i powinno być egzekwowane przez służby porządkowe. Czy takie incydenty powinny determinować do zamykania lokali? Jeżeli tak, to na użytek uczestników debaty i zwolenników likwidacji wszystkiego, co przeszkadza, mogę podać klika albo kilkanaście adresów placówek oświatowych na Ochocie, gdzie - przypuszczam - występuje zjawisko handlu dopalaczami i innymi substancjami zmieniającymi świadomość. Czy należy zlikwidować te placówki? Rozumiem rozgoryczenie obecnych na debacie mieszkańców. Każdy ma prawo do życia i mieszkania w warunkach, które tej funkcjonalności nie zakłócają. Ale nie popieram  rozwiązań proponowanych podczas debaty, czyli likwidacji wszystkich miejsc, gdzie incydentalnie lub notorycznie łamane jest prawo, nieprzestrzegane są stosunki dobrosąsiedzkie i prowadzona jest działalność wbrew obowiązującym przepisom. Moim zdaniem przyjęcie takiej retoryki przez występujących mieszkańców daje wolną rękę służbom, które zamiast - w ramach możliwych do zrealizowania mocy przerobowych - podejmować działania zmierzające do ograniczenia zjawisk patologicznych - tłumaczą się w stylu - "My byśmy ucięli łeb tej hydrze, ale nie mamy miecza, a mówiąc wprost: obowiązują nas przepisy, w granicach których musimy się poruszać”.

W ten sposób kolejna debata udowadnia, że masło jest maślane. Przez dwa lata obecnej kadencji samorządu na Ochocie zaobserwowałem tylko dwie inicjatywy zmierzające do zmiany przepisów, które zdaniem wnioskodawców były niezbyt trafne lub wręcz szkodliwe. Dotyczyło to regulacji związanych ze sprzedażą alkoholu. W jednym przypadku inicjatorką tych działań była mieszkanka Ochoty - Barbara Laszczkowska, a w drugim przypadku  radna Dorota Stegienka. Chwała obu Paniom za udane inicjatywy, choć przy tym nasuwa się pytanie, co robią pozostali, czyli służby, władze i przedstawiciele mieszkańców? Znam odpowiedź. Debatują.

 
Reklama

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do