Od dłuższego czasu interesuję się pomnikiem, który za mojej młodości stał w polu kapusty u jednego z gospodarzy, z ulicy Włodarzewskiej. Ja mieszkałem po drugiej stronie torów, w barakach wojskowych, do roku 1967i jako dzieciak latałem po tej okolicy. Dlatego nie mogę ścierpieć, jak zakulisowe rozgrywki pomiędzy dzielnicami popsuły prawdziwą historie. Był czas, że władze dzielnicy przemilczały ten oryginalny pomnik na rzecz podróbki z Instalatorów. Zmienili to wiceburmistrz Grzegorz Wysocki , Jan Józef Kasprzyk i Krzysztof Wojciechowski. Ale co dobre to i krótko trwało. Teraz pomimo tego, że burmistrz zaszczycił to miejsce swoją obecnością 1 Sierpnia, to po tym jak byłem w dniu 4 Października (nie mogłem być drugiego na rocznicę zakończenia Powstania) i ujrzałem pusty pomnik - nawet szarfę biało czerwona ktoś zdjął, jakby to miejsce szykowano do innego przeznaczenia, wzbudziła się we mnie trwoga. Były ładne znicze Legii i Związku Powstańców Warszawskich -niestety znikły. Co z tego, że się wypaliły jak można było włożyć elektryczne i 3 miesiące mogły się palić. •Właśnie przyjechałem wymienić baterię i nie było, w czym. •Dodatkowy przywiozłem dodatkowy i pozwoliłem sobie wstawić do zabytkowego znicza z mieczami Grunwaldzkimi. Dobrze, że i tego nie ukradli-choć już raz przewalał się za płotem u sąsiada. Tak, więc widać opieka nad tym pomnikiem albo zawiodła, albo może szykuje się jakaś pozytywna zmiana w aranżacji. Co prawda jestem tradycjonalistą i uważam, że przyrody i historii nie powinno się upiększać to przecież nie wyrób odpustowy.