Weterynarz na ulicy Siemieńskiego 23 był zawsze. Jako instytucja państwowa powstała na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia a od sierpnia 1990 roku jest prowadzony przez dwójkę weterynarzy. Od wielu lat klinika borykała się z problemem parkowania pacjentów, ale po remoncie ulicy sytuacja stała się dramatyczna. Wytyczony zakaz zatrzymywania się pod kliniką przy braku miejsc postojowych na dalszej przestrzeni powoduje, że mieszkańcy chcący dostać się ze swoimi podopiecznymi do kliniki muszą pokonywać dystans kilkuset metrów bardzo często niosąc swojego podopiecznego. Współwłaścicielka kliniki pani Katarzyna Trojanowska jest zrozpaczona i rozgoryczona. - Tyle lat jakoś w tym miejscu funkcjonujemy. Płacimy podatki i czynsz i przez lata udowodniliśmy, że jesteśmy mieszkańcom potrzebni. Dzielnica po prostu jawnie szkodzi nam i uniemożliwia prowadzenie działalności. [middle1] Pani Katarzyna interweniowała w urzędzie. Była u pani burmistrz Katarzyny Łęgiewicz. Bardzo często moimi pacjentami są ciężkie psy, zwierzęta bardzo chore, po zabiegach operacyjnych czy nieprzytomne np. po wypadkach komunikacyjnych. Z moich usług korzystają również emeryci czy osoby starsze, które przywożą swoje zwierzęta w ciężkich kontenerach. Brak miejsca do parkowania przed przychodnią w zasadzie całkowicie uniemożliwia przetransportowanie chorych zwierząt do mojej lecznicy. Dotychczasowy sposób korzystania nie stanowił zagrożenia dla ruchu drogowego w tej okolicy, nie powodował także niebezpieczeństwa – nie było, bowiem kolizji czy incydentów związanych z parkowaniem pod moim gabinetem, przez ostatnie 30 lat, kiedy prowadzę swoją działalność w tym miejscu. – Pisze do urzędu pani Katarzyna Trojanowska. Niestety pisma i rozmowy nie wiele przyniosły a oficjalna odpowiedź urzędu nie daje nadziei dla zasłużonej kliniki. Pan naczelnik wydziału infrastruktury Jan Leśkiewicz w lakonicznej odpowiedzi stwierdził, że znak B-36 został narzucony przez służby miejskie odpowiedzialne za zarządzanie ruchem w ratuszu. Sytuacja na całej ulicy Siemieńskiego jest dramatyczna. Dobrze obrazuje ją wpis internautki w grupie Otwarta Ochota wsparty wieloma komentarzami. Zachodzi pytanie. Co można zrobić? Trzeba zamiast pisania, że ktoś komuś coś narzucił, usiąść i zastanowić się, co można zrobić w organizacji ruchu w tym rejonie. Zakaz parkowania na łuku ulicy nie ma uzasadnienia w przepisach i jest tylko sprawą uznaniową. Niezależnie od wszystkiego, można wydzierżawić miejsce postojowe dla mieszkańców, którzy przywożą swoje zwierzęta do kliniki. Nie stosuje się takich praktyk często, ale na Ochocie można znaleźć ich wiele. Zachęcamy władze dzielnicy do szczególnej staranności w tej sprawie, ponieważ jest w tym miejscu szansa pomożenia mieszkańcom.