Kilkudziesięciu mieszkańców - sąsiadujących z bazarem przy Bakalarskiej, podpisało się pod petycją za jego likwidacją. Ponad setka kupców i mieszkańców wzięła udział w sesji rady dzielnicy Włochy w dniu 18 czerwca br., aby bronić bazaru. Po burzliwej dyskusji radni wycofali się z projektu stanowiska o likwidacji. Uważam, że słusznie. Nielegalny handel papierosami i alkoholem w rejonach przylegających do targowiska, bałagan komunikacyjny w okolicach bazaru - także i na terenie parkingu urzędu dzielnicy, zaśmiecanie i degradacja okolicznych terenów oraz nieprawidłowości stwierdzone przez Straż Pożarną i nadzór budowlany na terenie targowiska - to główne zarzuty tych, którzy chcą jego likwidacji. Podjąłem próbę zmierzenia się z tymi argumentami. Targowisko przy Bakalarskiej to ok. 300 kupców prowadzących działalność stacjonarną - w pawilonach handlowych i ok. 900 zadaszonych stanowisk handlowych dostępnych po wykupieniu rezerwacji. Twierdzenie, że obecność bazaru generuje zdarzenia kryminogenne, patologiczne i inne negatywne zjawiska jest prawdą, lecz to, że służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i porządek sobie z tym nie radzą, jest po prostu żałosne i zatrważające. Rodzi się przy tym pytanie - z czym sobie w takim razie radzą? Parkowanie w miejscach niedozwolonych, niszczenie zieleni, zaśmiecanie terenów publicznych - to domena straży miejskiej. Też sobie nie radzą. Na parkingu przy urzędzie już dawno powinny zamontowane zostać automaty z biletami (dla interesantów bezpłatnie), pisałem o tym kilkakrotnie oraz składałem wnioski do zarządu dzielnicy. Pozbawianie z wymienionych powodów pracy ok. 1200 osób, to nic innego jak próba stosowania odpowiedzialności zbiorowej. Wreszcie rzecz zasadnicza. Stanowisko w sprawie likwidacji bazaru, które próbowała przeforsować grupa radnych, nie miałoby większego znaczenia w sensie obowiązującego prawa. Teren na prowadzenie targowiska przy Bakalarskiej został wydzierżawiony prywatnej spółce przez Przedsiębiorstwo Gospodarki Maszynami Budownictwa - spółkę będącą własnością miasta stołecznego i jedynie ta spółka jako wynajmujący może umowę rozwiązać mając ku temu powody. Jakiekolwiek stanowisko rady dzielnicy w tej sprawie nie jest zobowiązujące. Jedyne możliwe oddziaływanie na spółkę może być prowadzone w ramach kompetencji przez Prezydenta miasta i miejskie biuro nadzoru właścicielskiego. W kwestiach uchybień na terenie bazaru, zarówno Straż Pożarna jak i nadzór budowlany mają w razie zachodzącej potrzeby odpowiednie narzędzia do zamknięcia bazaru lub ograniczenia jego działalności. Skoro te jednostki nie skorzystały ze swoich uprawnień podczas kontroli bazaru, to należy domniemywać, że taka potrzeba nie zachodziła. Więc skąd tyle determinacji wśród niektórych radnych i urzędników aby zlikwidować bazar?