Już we wrześniu 2014 roku pisałem o zapadniętym asfalcie na skwerku u zbiegu ulic Dickensa i Pawińskiego. Długo czekaliśmy na to, że zarządca dostrzeże ten problem i naprawi zapadlisko. Pewnie doszło do jakiegoś wypadku z udziałem pracownika budynku z ulicy Pawińskiego 17/21 skoro tak nagle, nie czekając na bardzo dobre warunki atmosferyczne, udało się naprawić, to pewnie ktoś z prominentów doznał uszczerbku na zdrowiu. Jeżeli jednak to tylko objaw troski o wygląd otoczenia to mam pewien niedosyt. Przydało by się postawić tam jeszcze parę ławek w zatoczkach przeznaczonych do tego. Może ktoś być sceptyczny do takiego pomysłu i za powód podać choćby ludzi spożywających pod chmurką” napoje uznawane za niewłaściwe do spożycia w przestrzeni publicznej. Argument ten jest zasadny, ale teraz w czasach gdy nasi dzielni Strażnicy miejscy zostali pozbawieni sporej ilości obowiązków, potrzebują sukcesów. Pewnie z tym problemem dadzą radę. Dalej idąc, natrafiłem na skrzyżowaniu Pawińskiego z Dickensa na następne zapadlisko przy krawężniku przejścia dla pieszych. Niestety, zapadlisko to jest w gestii innego zarządcy i dlatego przy okazji nie udało się i tego załatwić. Zgłosiłem to niezwłocznie pod numer pogotowia ZDM -22 19633, przekonamy się o skuteczności. Jakież dalej było moje zdziwienie, gdy po drugiej stronie ulicy Dickensa, przy przejściu dla pieszych w kierunku Wiślickiej zastałem powieszoną pewną część kobiecej bielizny na słupku - pewnie w zamian skradzionego łańcucha. Czyżby w tym miejscu jakaś kobieta darła z siebie szaty z radości czy rozpaczy? W miejscu publicznym?