Dawno nie zaglądałem do tego dumnie brzmiącego Parku gdyż i tak go szerokim łukiem obchodzę gdyż uważam, że to nie park. Dlaczego tak sadzę? Otóż kiedyś miałem pomysł, aby wykorzystać ten wąwóz gdzie teraz tylko psy mają gdzie polatać (jak są już dobrze ułożone), na postawienie tam tężni solankowej. Niestety tylko podzieliłem się tym pomysłem z członkiem Zarządu Dzielnicy a on od razu praktycznie po jednym dniu odpowiedział mi abym sobie wybił z głowy taki pomysł, gdyż konserwator tego zabytkowego terenu na to się nie zgodzi. I tak lata mijają, postawiono tylko na obrzeżach plac zabaw i boisko i dalej nic -tylko wiatr hula. Według mnie ani to zabytek ani to park, coś na zasadzie ni to pies ni to wydra coś na kształt świdra. Skoro zabytek to do tej pory nikomu nie przyszło do głowy wykopać to, co kiedyś zasypano(jeszcze pamiętam czasy gdzie, jako 7 letni ciekawski (nie napisze, kto) właziłem tam w te przepastne otwory i straszony przez kolegów zaraz stamtąd wyskakiwałem. Do parku też wiele mu brakuje, alejek ławek, jakiegoś oczka wodnego, klombów i oczywiście porządnego oświetlenia. Właśnie zajmę się oświetleniem, zwłaszcza, że złożyłem dzisiaj 12 Października zobowiązanie sąsiadce, która co jakiś czas wypytuję sie mnie, co porabiam i czy mam wolną niedzielę, czy gdzieś latam (zabezpieczenia imprez biegowych, kulturalne wydążenia na Ochocie, i podobne obowiązki). Odpowiedziałem, że dzisiaj wolne, ale za tydzień w sobotę idę do Czarka Króla (radny Zawsze z Ochotą) pomagać zrobić porządki przed bazarkiem na Mołdawskiej i w następną niedzielę jeżdżę na Włochach -Bieg na 5 Mil. Gdy to usłyszała to od razu poprosiła mnie abym wpłynął na kolegę (chyba mogę tak mówić, choć był to mój konkurent w wyborach i pewnie sąsiadka zamiast na mnie oddać głos to pewnie oddała na Króla), aby zrobił coś z tymi latarniami na Fortach Korotyńskiego. Ona chodzi tam ze swoim psem wieczorem i strach tam się poruszać. Zacząłem żartować jak to z psem i się bać? Okazuje się, że jej pies bardziej jest zaczepny niż obronny i może zaczepiać a bronić to jego trzeba. I tym zgłoszeniem sąsiadka mnie zmobilizowała do tego, aby niezwłocznie sprawdzić jak to wygląda. Otóż gołym okiem widać, że latarnie te, które kiedyś parę razy opisywałem jak były fachowo zabezpieczone blachą i plastikowymi opaskami mocowane, teraz już wieki temu zostały obcięte i zabezpieczone folią i taśmą wygradzającą niebezpieczne miejsca. Taśma ta już nieźle wyblakła, więc albo to była lichej, jakości, albo ma już kilka miesięcy. Nawet przewody w środku tak urosły (żart), że wylazły na wierzch i w niektórych latarniach jakimś trafem i butelki wyrosły . Tak, więc chyba najwyższy czas, aby z tym problemem coś zrobić. Może jak będzie tam widniej to może i ja się odważę wyjść na spacer ze swoim psem pozostawianym od czasu do czasu pod moja opiekę. Tylko swojego bałbym się puścić luzem, on ma trudny charakterek -tam gdzie mieszka przeskakuje 2, 5 metrowy płot i Policja go tam dobrze zna. Mnie tutaj też znają, ale wolałbym, aby z jego powodu nie utrwalała się ta znajomość. Dołaczyłem zdjęcia ze skrzyżowania Bohdanowicza i Mołdawskiej - tam latarni jak grzybów po deszczu. Przy okazji zapraszam do pomocy w organizowanych przez Cezarego Króla Jesiennych Porządkach sobota 18 Października od 10 do 13 przed Bazarkiem przy Mołdawskiej róg Racławickiej.