Anna Szumowska: Media donoszą, że chce Pan wyrzucić RKS „Okęcie” z ich terenu. Dlaczego? [middle1] Sławomir Sosnowski: Po pierwsze nie chcę nikogo znikąd wyrzucać. Po drugie, nawet jeśli, to żeby kogoś z jego terenu „wyrzucić” to ten ktoś najpierw musiałby być tego terenu właścicielem. A. Sz.: Jak to? S. Sosnowski: Formalnie Klub RKS „Okęcie” otrzymał teren przy ul Radarowej w 1990 roku, w nieodpłatne użytkowanie. Ale właścicielem terenu jest i był Skarb Państwa. Klub co prawda wystąpił o tzw. „zasiedzenie” (dzierżawę wieczystą) ale to nie tej sprawy dotyczy moje wystąpienie. A. Sz.: O co więc chodzi? S. Sosnowski: Chodzi o to, że Klub otrzymał ten teren pod ściśle określonymi warunkami. Wśród nich na pierwszym miejscu jest warunek użytkowania terenu wyłącznie na cele sportowe. Warunek ten nie jest przez klub od lat wypełniany. Co więcej, klub użytkuje również teren, który nie został mu nigdy przyznany i czerpie z tego korzyści (jest tam urządzony parking). A. Sz.: Dlaczego więc nikt się nie zajął tym wcześniej? S. Sosnowski: Ależ zajął. Interpelacje w tej sprawie pisał m.in. Radny Czuma, w 2017 roku. Klub otrzymał też w tym czasie wezwanie do zapłaty za bezumowne korzystanie z gruntu. Był także wezwany do przedstawienia wszystkich umów najmu związanych z zajmowanym terenem. Jednak klub te wszystkie działania kompletnie lekceważy. A. Sz.: Stroną jednej z umów jest WORD (Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego), którego jest Pan pracownikiem. To też nie są cele sportowe… S. Sosnowski: Ale WORD to instytucja publiczna, powołana przez Zarząd Województwa wykonująca zadania zlecone samorządowi przez Państwo. W tej sytuacji należałoby się raczej zastanowić, czy jest sytuacją normalną, że Klub, który użytkuje teren państwowy za darmo, pobiera od samorządowej instytucji pieniądze za wynajmowanie tego terenu… A. Sz.: Prasa pisała, że celem przejęcia terenu pod zarząd miasta jest chęć sprzedaży tej atrakcyjnej działki deweloperom. Co Pan na to? S. Sosnowski: Dawno nie słyszałem większej bzdury. Teren był, jest i będzie przeznaczony na cele sportowe. Chodzi o to, aby te cele były tam rzeczywiście realizowane. Bo nie są, albo są w znikomym stopniu. Klub zamiast zajmować się działalnością sportową zajmuje się wynajmowaniem powierzchni pod działalność sportową prowadzoną przez inne podmioty (które wzniosły tam nawet budynki) a także zupełnie nie sportową, czerpiąc z tego przy okazji niemałe korzyści. A przypominam, że Klub korzysta z terenu nieodpłatnie. Dlaczego więc wszelkie korzyści płyną do prywatnego klubu a nie do właściciela? A. Sz.: Jaka by była korzyść z przejęcia terenu w zarząd przez Dzielnicę Włochy? S. Sosnowski: Po pierwsze terenowi zostałyby przywrócone pierwotne funkcje – ogólnodostępnych dla mieszkańców terenów sportowych. Po drugie kwoty z najmu (np. przez klub tenisowy) wpływałyby do właściciela a nie do „pośrednika”. A. Sz.: Klub argumentuje, że jak straci teren to 180 dzieci nie będzie miała gdzie uprawiać piłki nożnej. S. Sosnowski: A dlaczego? Wręcz przeciwnie, może będzie uprawiać znacznie więcej dzieci. W znacznie mniejszym Klubie „Przyszłość” dzieci jest zdaje się dwa razy tyle… Chodzi właśnie o to, żeby tereny służyły mieszkańcom dzielnicy i miasta, dzieciom i dorosłym, a nie stanowiły źródło utrzymania jednego klubu. Oto jest cała walka. A ponieważ mówimy o dużych pieniądzach, stąd tak gwałtowna reakcja działaczy i próba manipulowania mediami. A. Sz.: No właśnie, jedna z redakcji próbowała łączyć sprawę RKS z niedawnym zatrzymaniem burmistrza Włoch S. Sosnowski: To ewidentna manipulacja. Sprawa ciągnie się od dawna i występowali w niej radni poprzednich kadencji (różnych opcji politycznych) a także poprzedni burmistrzowie dzielnicy. Klub po prostu boi się utraty atrakcyjnych wpływów więc ucieka się do nieczystych zagrywek starając się ukryć prawdziwe intencje. Ponadto na Klubie ciąży ogromny dług z tytułu bezumownego użytkowania nieruchomości nie objętej decyzją o bezpłatnym użytkowaniu. Gra jest więc naprawdę o wysoką stawkę. A. Sz.: Czyli jak zawsze „jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze”. Pozostaje mieć nadzieję, że sprawa tego terenu zostanie ostatecznie załatwiona ku pożytkowi mieszkańców. Dziękujemy za rozmowę.