Niestety pomimo szczerych chęci organizatorów i sponsorów bieg lokalny odbywający się cyklicznie bez zadęcia (acz nie mniej ciekawie) nie odbył się w tradycyjnej formie. Na kilka dni przed datą biegu niestety nastąpiły restrykcje więc organizator przygotowany na ostatni guzik wiedząc , że ludzie tak łatwo nie zrezygnują z zaplanowanego biegu po lesie we wspaniały i bezpieczny sposób umożliwili im to . Nieliczne osoby , które jednak przyjechały na teren corocznych biegów mogły poruszać się po jednej ( ostatnio było ze cztery trasy w różnych kategoriach)trasie. Naszym –rowerzystów zadaniem było zazwyczaj zabezpieczenie tych tras (przestawienie jak jest kilka , wzmocnienie w newralgicznych punktach, oraz ewentualna pomoc przedmedyczna podczas ruchomego patrolu). Przyjechaliśmy wesprzeć organizatora i tym razem okazało się , ze nasza pomoc była zbędna . Biegacze na wspaniale przygotowanej i wyznaczonej trasie poruszali się bezbłędnie pojedynczo i najwyżej w 3 do pięcioosobowej grupce , zachowując odległość od siebie. Nie było wspólnego startu a więc każdy kto przyszedł i zgłosił chęć biegania po instrukcji ruszał na trasę w odstępach a skoro nie był liczony czas to nie było napięcia aby jeden drugiego chciał wyprzedzać . Liczyło się tylko przebiegnięcie trasy .Tak wiec organizator stanął na wysokości zadania i nie pozostawił bez opieki a wręcz przeciwnie pilnował aby ludzie co to zaplanowali już sobie dużo wcześniej bieg mieli możliwość odbycia go w bezpiecznych warunkach . Część ludzi (nawet z Ochoty –widziałem samochody na parkingu restauracji „Dziki Zakątek” z Ochockimi rejestracjami) zaplanowało urlopy tak aby biec a później wyjazd na dłuższy weekend- tak jak i ja. Serdecznie dziękuję organizatorom za rozważne podejście do trudnej sytuacji i trzymam kciuki abyśmy mogli się ponownie spotkać na Biegu Ku Wolności 13 grudnia.