W poniedziałkowy wieczór odbyło się spotkanie władz Warszawy, Władz Dzielnicy z mieszkańcami Ochoty w sprawie II Etapu rozbudowy obiektów sportowo rekreacyjnych przy Ulicy Wawelska. Już w przestrzeni publicznej ukazało się wiele opinii o tym spotkaniu, więc niewiele ze swojej strony wniosę i nie przekonam tych, co z zasady nie dadzą się przekonać Mamy w sobie takie coś, że zawsze coś nowego musimy storpedować i odżegnać od czci i wiary. W wielu relacjach pojawia się informacja, że większość a przynajmniej połowa na tym spotkaniu stanowiła grupa zwolenników budowy hali. Nie poptwierdzam tego. Można było odnieść takie wrażenie siedząc w obszarze bardziej spokojnych i wyważonych ludzi. Niestety były na tym spotkaniu niewielkie zgrane grupki (rozsiane po całej Auli) wedle sprawdzonych kanonów zachowywania się pewnych grup społecznych podczas różnych konsultacji Wiem coś o tym, sam kiedyś byłem szkolony, jako Warszawska Masa Krytyczna jak udawać, że się nie znamy a w sprawach problematycznych mamy takie same z góry ugruntowane poglądy i nie ważne jak ktoś nas będzie przekonywał to i tak nie ma szans, gdyż naszym zadaniem jest sianie strachu i terroryzmu ekologicznego. Grupki te były głośne, uciążliwe i niedające dojść do słowa tym, co próbowali dziękować władzom za to, że stawiają na rozwój a nie partykularne interesy małej grupki mieszkańców, którzy lata temu mieli szanse odziedziczyć majątki w ekskluzywnym miejscu, co było kiedyś, jako lotnisko. Teraz by chcieli, aby była to jakaś oaza w mieście zagraconym urbanistycznie. To tak jakby pierwsi mieszkańcy z Włodarzewskiej chcieli, aby tylko ich apartament ostał się, gdyż jak kupowali to miała być tam cicha parkowa okolica. Sami pobliscy mieszkańcy to zrozumiałe, że by woleli, aby było tak jak było, że bezdomni zagarnęli pozostałości po dawnej świetności klubu. Psy mogły tam bez skrępowania latać i załatwiać potrzeby. Chaszczami zarastało i było dla nich wspaniała okolica w centrum Warszawy. Ja też jak do roku 1967 mieszkałem przy Instalatorów miałem obok pełno pól z kapustą i łaziłem po drzewach (a szczególnie po owocowych właścicieli z Włodarzewskieji i oczywiście goniony widłami). Niestety musiałem się przeprowadzić do cywilizacji na Majewskiego i tak do dzisiaj z rozrzewnieniem wspominam te czasy. Jednak cywilizacja wymusiła różne ustępstwa i kompromisy i teraz pilna jest potrzeba, aby całkowicie nie zatracić młode pokolenie na rzecz narkotyków i innych używek oraz po to by odciągnąć młodzież od ekranów smartfonów i komputerów i wzbudzać prozdrowotne zainteresowania sportem. Jak to zrobić? Otóż trzeba budować hale sportowe stadiony, sale koncertowe i niestety w mieście nie na obrzeżach, żeby przybliżać ten sport dla wszystkich a nie tylko dla wybranych, których jest stać na porządny samochód z poświadczeniem „eko”. Do tego, aby wyjechać z Warszawy i wjechać to trzeba poświęcić przynajmniej ze 3 godziny a ile na trening? Więc, dla kogo to będzie przybliżanie sportu? Do tego dodam jeszcze argument prymitywny, ale obecnie często używany przez środowiska przeciwne rozbudowy „Skry”. W argumentacji w sprawie alkoholu używają sloganów, że wszystkie miasta wprowadziły, nocną prohibicję a Warszawa nie chce? I przez to są oburzeni. Teraz ja użyję tej samej argumentacji- mniejsze miasta (biedniejsze) mają hale, że tylko tej miejscowości) pozazdrościć a my, co? Stolica czy Pcim(nie ubliżając)? Argument, że sportowcy i kibice muszą przyjeżdżać samochodami i trzeba każdemu zapewnić miejsce parkingowe jest od czapy, gdyż istnieje jeszcze takie coś jak komunikacja miejska, i alternatywne środki lokomocji. Kibic pomimo tego, że bywa obowiązkowo (tak jak myślą aktywiści miejscy) trawo żerny to i bywają i tacy, co chcą, choć piwo wypić podczas meczu i co samochód zostawią? Do tego dodam czy jak zaczęto budowę TBS na Grójeckiej to aktyw miejski zwący się Miasto jest Ich to przypinali się do ogrodzenia budowy, aby zaprotestować budowie takiego „koszarowca” gdzie dla ponad połowy mieszkańców nie ma zabezpieczonych miejsc parkingowych? Nie mówiąc o powierzchni biologicznie czynnej? Tak, że okazuje się, ze byliśmy na tym samym spotkaniu, ale odnieśliśmy odmienne wnioski. Ja odniosłem wrażenie, że byłem wśród ludzi skrzykniętych na portalach plotkarskich w szczególności tych bardziej lewicujących i ekoterrorystów (samemu mi wstyd, że na Informatorze nie było info), którzy nie potrafili się poważnie zachować i nie mając argumentów używali siły argumentów albo inaczej mówiąc argumentów siły. Tym ludziom nie zależało na dyskusji i dla nich to konsultacje są wtedy, gdy wszyscy przyjmują ich punkt widzenia a jak ktoś przeciwny to już wyklęty i zakrzyczany.