W ostatni wtorek na posiedzenie komisji przestrzennej gospodarki komunalnej i ochrony środowiska przyszli mieszkańcy ulicy Radomskiej aby zaprotestować przeciwko zmianom w organizacji ruchu na ich ulicy. [middle1] Skąd pomysł wprowadzanych zmian? Wynika on z realizacji projektu do Budżetu Partycypacyjnego na 2016 rok pod nazwą „Ochota na Rower”. Realizacja projektu polega na zwężeniu ulicy Raszyńskiej na odcinku wyjazdu z centrum w kierunku al. Żwirki i Wigury do dwóch pasów ruchu i utworzeniu pasa rowerowego na istniejącym pasie dla aut i autobusów, a także na zmianie organizacji ruchu na kilkunastu mniejszych ochockich ulicach, które umożliwią rowerom jazdę pod prąd rowerom (kontra ruch) na ulicach jednokierunkowych. Projekt otrzymał ponad 700 głosów i wchodzi właśnie w fazę realizacji. W czym zatem jest problem? Problem z tym projektem jest na kilku płaszczyznach. Zacznijmy od nazwy. Czy projekt zmieniający organizację ruchu na kilkunastu ochockich ulicach, a także zawężający jedną z głównych dróg na Ochocie powinien się nazywać „Ochota na rower”. Przecież to jawne wprowadzanie w błąd głosujących na projekt, którzy szczegółowo nie zapoznali się z jego treścią. Po drugie projekt nie był konsultowany z mieszkańcami, ulic na których mają być wprowadzane zmiany. Autor projektu Łukasz Gawryś (wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Ochota) oświadczył zresztą, że głosowanie w Budżecie Partycypacyjnym jest formą konsultacji społecznych dlatego też nie przewiduje on zmian w projekcie, ani nie widzi konieczności konsultowania projektu z mieszkańcami ulic na których będą wprowadzane zmiany. Kolejna sprawa to faza realizacji projektu. Ulice, na których ma być wprowadzony kontra ruch w większości (bo nie wszystkie) są pod zarządem Wydziału Infrastruktury ochockiego Urzędu Dzielnicy. Przygotowanie zaś i realizacja projektu spoczywa na Zarządzie Dróg Miejskich. I tutaj zaczynają się schody. Na kilku ochockich ulicach o szerszym przekroju jezdni jak Nowogrodzka, lub o naprawdę niewielkim ruchu samochodowym (uliczki Kolonii Staszica), wprowadzane zmiany nie będą uciążliwe praktycznie dla nikogo. Jednak na ulicy Radomskiej o bardzo wąskiej jezdni wprowadzanie kontra ruchu rowerowego odbije się czkawką dla wszystkich. Dlaczego? Szerokość pasa ruchu i zatoki postojowej na Radomskiej to niecałe 6 metrów. Mniej więcej połowa przypada na jezdnię, druga połowa na zatokę postojową. Jest wąsko. Auta parkujące na Radomskiej, zwyczajowo parkują skośnie – zajmując tym samym mniej miejsca, niż przy parkowaniu równoległym do jezdni. Czy na tak wąskiej ulicy, na której auta parkują skośnie i gdzie praktycznie nie istnieje szansa bezpiecznego wyminięcia się auta z rowerem przy zaparkowanym samochodzie w zatoce postojowej ma to jakikolwiek sens? Autor projektu twierdzi, że ma – nawet jeśli będzie to projekt dla kilku rowerzystów korzystających sporadycznie z ulicy Radomskiej. Dodaje ponadto jako przykład Gdańsk i niektóre miasta skandynawskie. Mieszkańcy, którzy przyszli na posiedzenie komisji wskazują, że realizacja projektu, będzie wiązać się z kolejną likwidacją miejsc parkingowych (projekt przewiduje dodatkowe słupkowanie okolic przejść dla pieszych), a także stworzenie niebezpiecznej sytuacji i dla rowerzystów i dla aut, a zakończy się koniecznością parkowania aut równolegle w tym rejonie (realna groźba likwidacji około połowy miejsc parkingowych przy ulicy). Ze względu na brak miejsca na drodze rowerzysta, będzie mógł zgłosić do straży miejskiej skargę na parkujące skosem auta, jako zajmujące zbyt dużo miejsca. Po wprowadzeniu kontra ruchu, rowerzysta będzie miał do tego pełne prawo. Zresztą już w chwili obecnej na forum budżetu partycypacyjnego w Warszawie osoby związane z ruchem rowerowym w Warszawie zgłaszają fakt niewłaściwego parkowania aut w tym rejonie. Mimo, że dotychczas, ani piesi, ani kierowcy czy jeżdżący czy parkujący w tym rejonie nie zgłaszali podobnych problemów. Mieszkańcy, z poparciem kilkorga radnych, zgłosili potrzebę spotkania się z przedstawicielami ZDM i wycofania realizacji projektu, nie przekonali jednak autora projektu, który bronił swojego pomysłu. Czy istnieje zatem szansa na zmianę decyzji w tej sprawie? Jest światełko w tunelu. Na Ursynowie - na Stryjeńskich, podobny projekt likwidujący pas ruchu dla aut kosztem pasa rowerowego udało się zatrzymać.