Ostatnio jakoś nie mam szczęścia na łamach informatora wypowiedzieć się w sprawach politycznych związanych z wyborami. Widać, że jako zwykły zjadacz chleba nie powinienem mieć swoich przemyśleń na mechanizmy z góry ustalonych obyczajów ustalania, kto powinien kandydować. Teraz wyrażę tylko lekkie oburzenie i irytację na sposób i miejsce wywieszania swoich banerów przedwyborczych. Niedawno kupcy z Bazaru Banacha byli docenieni przez niektóre ugrupowania wchodzące w skład większości zarówno w ratuszu warszawskim jak i na Ochocie. Widać to było dobitnie na sesji nadzwyczajnej na Nowowiejskiej i mimo tego nadal wierzyli w moc i dobre chęci Pana Prezydenta skoro wiceprezydent ich za przeproszeniem spławił . Teraz mimo zaistniałych już podjętych decyzji (niektórzy) kupcy musza znosić takie upiększenia ich okolicy. Część za te ugrupowanie byłaby gotowa zbankrutować na tych pozostałościach po nieudolności i braku chęci pomocy w tym trudnym problemie, jakim jest drobny handel. Współczuję tym, co muszą jeszcze takie katusze przechodzić patrząc na swych dobroczyńców , którzy szukać swojego elektoratu potrafią a nie potrafili im pomóc. No cóż mamy takie zasady i przyzwoitość jaką mamy.