Reklama

Kampania sięgnęła bruku

19/10/2015 21:55

Kampania przedwyborcza do Sejmu i Senatu  na finiszu, a zwykli "zjadacze chleba" nie mają wyrobionego poglądu na kogo głosować.
W telewizji brylują jedynki z list  i jak konie pociągowe „mamią" obywateli obietnicami, z marną możliwością  na spełnienie.
Starają się wdrożyć jak najlepiej socjotechnikę i sprzedać swój wizerunek jak najlepiej pod dyktando swoich spin doktorów.
Debatują i popisują się elokwencją oraz znajomością problemów zwykłych ludzi, mając na te problemy uniwersalne rozwiązania, podyktowane przez  sztaby wyborcze.
Wmawiają nam, że tylko oni są lekarstwem na obecne wyzwania i bolączki.
To dotyczy ludzi wystawionych  na czołówkach list wyborczych z różnych list.
Natomiast reszta kandydatów jest dobrana jako tło i na listach widnieją jako ozdoba,dla powagi listy i wielkości partii jaką reprezentują.
Jest prawdopodobne, że społeczeństwo mając dość prominentów i ludzi już splamionych dotychczasową działalnością oraz nierzetelnością i brakiem wierności zasadom, zagłosuje na przypadkowych ludzi z dalszych miejsc listy.
I tutaj jest sedno problemu – niestety kampania była mało  docierająca do  poszczególnych obywateli i prowadzona tylko przez już dawno znanych polityków.
Na dzielnicy dopiero parę dni temu dotarły bilbordy i plakaty.
Niewiele z nich można wywnioskować  i konkurencji nie widać zbyt wielkiej.
Administratorzy bloków już postarali się aby ulotki wyborcze nie zagościły na klatkach schodowych (brak skrzynek na te cele – o których rok temu pisałem).
Nieliczne słupy ogłoszeniowe zawłaszczone przez dwoje kandydatów (na zdjęciu), a na ulicy, na  latarni tylko „Pani doktor , człowiek i polityk” wraz z konkurentem wiszą sobie jedno pod drugim (na zdjęciu z ul . Majewskiego). Będąc na spacerze z psem, znalazłem plik ulotek jednego z kandydatów na nielicznej zieleni wśród pofalowanych chodników podwórek na Majewskiego Widać kandydat zbyt mało zapłacił osobie roznoszącej ulotki lub osoba ta miała dość niegościnnych klatek schodowych i chciała się ich jak najszybciej pozbyć.
W ten oto sposób będziemy głosować, nie mając pełnego  obrazu kandydatów i głosowanie będzie jak typowanie na Służewcu lub w kolekturze.
Media nie pomagają  gdyż są zbyt drogie i niewielu  kandydatów może pojawić się  w nich, a społecznościowe, gdzie wszyscy są „de best", nie oddadzą prawdziwego oblicza.
Za kilka dni podejmiemy decyzje – kto nas będzie reprezentować i czy wybór będzie właściwy?
Czy wybitni redaktorzy i politolodzy (nazwiska zachowam dla siebie, gdyż wybitność ich jest dyskusyjna), w swych dywagacjach przed ekranami telewizji lub mikrofonami  w radio  wypiorą w nas własne myślenie i zagłosujemy jak zwykle – nie głową tylko sondażem lub telewizorem?

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do