Od wyborów samorządowych minęło już trochę czasu i można, a nawet należy wymagać realnych działań od wybranych radnych i zarządu. Na razie widać tylko spory na tematy zastępcze - czyli światopoglądowe i światłe pomysły infrastrukturalne (w szczególności porządkujące zbyt miłą atmosferę dla kierowców). Co do zieleni, to i owszem, wzięli się - Ci miłośnicy przyrody do wycinania wszystkiego w imię bezpieczeństwa. Mając za specjalistów drwali udowadniają, że wszystkie niedawno wycięte drzewa były bardzo chore i zagrażały samo obaleniem się. Nie jestem dendrologiem, ale już chyba zaczynam odróżniać chory i pusty pień od jasnego litego materiału. Jeżeli to tacy fachowcy - to dlaczego nikt z nich od lat nie stosował walki z jemiołą na drzewach? Obietnice, że nasadza nowe już trenowaliśmy i zamiast być więcej to jakoś ilość i jakość zieleni na Ochocie zmniejsza się. Kolejnym sukcesem mogą się poszczycić w Ratuszu - otwarcie poradni dla uzależnionych (jak kiedyś była przy ul. Pawińskiego) oraz Miejsca Karmienia Kotów Wolno żyjących. No cóż, to chyba szczyt możliwości zwłaszcza, że kiedyś przegoniliśmy bezdomnych z Ochoty nie wyrażając zgody na łaźnię dla nich na naszym terenie, a w zamian wprowadziliśmy wieszaki ze zbędną odzieżą. Tak, więc na Ochocie lepiej być kotem niż człowiekiem przy takich rządzących. Cały czas czekam, kiedy ziści się troska tych, co pięknie przemawiali do ludu zebranego przy kładce na Sąchockiej. Mimo solennych zapewnień kładka dalej sobie stoi i straszy. Idzie wiosna przydałby się skrót do Parku Kotańskiego i co? Okoliczni mieszkańcy mówią, że już 12 letni uczniowie przychodzą i przy kładce piją piwo zagryzając żelkami. Pewnie tam mają swoją szkołę życia i jasny podgląd, co warte są zapewnienia wydawałoby się mądrych i odpowiedzialnych ludzi. Czy dalej będziemy czekać na jakiś śmiertelny wypadek i wtedy dopiero zaczną się działania?