Ściskaliśmy w młodych dłoniach granaty, pistolety i nieliczne empi ufni w zwycięstwo, które zdawało się być na wyciągnięcie ręki, lada chwila! A potem miała już być tylko radość z wywalczonej wolności, którą nam odebrano we wrześniu 1939 roku. Było inaczej, niż marzyliśmy. Jedenastego sierpnia zamilkły nasze ochockie reduty. Nie starczyło sił do dalszej walki z esesmanami, wermachtowcami i szczególnie zbrodniczymi ronowcami. Ale nie kapitulowaliśmy! Odeszliśmy z Ochoty, przez Pęcice, gdzie stoczyliśmy krwawą walkę, do Lasów Chojnowskich, by zebrać siły, by uzbroić się do dalszej walki i wrócić do walczącej Warszawy. Za nami zostali bezbronni mieszkańcy dzielnicy Ochota - naszej dzielnicy, w której przygotowywaliśmy się do powstania przez długie dni i miesiące ponurej okupacji. Odejście oddziału Grzymały , a potem Gustawa i Stacha z Ochoty to była dramatyczna decyzja, ale niestety konieczna. Wierzyliśmy, że wrócimy, że zwyciężymy. Mija siedemdziesiąt jeden lat od tamtych dni. Mało już jest uczestników Powstania wśród dzisiejszych warszawian. Ale trwamy! Tak samo uparcie, jak wtedy, w sierpniu 1944 roku. By wspominać, by mówić współczesnym warszawiakom o naszej walce o wolność stolicy. To nasz żołnierski obowiązek wobec tych, których już wśród nas nie ma ... Bogdan Bartnikowski Przewodniczący Środowiska Związku Powstańców Warszawskich na Ochocie