Szanowny Panie Prezydencie Dziękuje uprzejmie za list, który otrzymałam na moją służbową skrzynkę. Wbrew oburzeniu niektórych mnie on nie dziwi. Pracuje za długo w urzędzie, aby mnie mogło coś zdziwić. Otrzymywałam wielokrotnie takie listy od poprzednich Prezydentów i to nie tylko z okazji Świąt, ale również jak się coś działo istotnego w sferze działań publicznych w naszym mieście. Dlaczego Prezydent Trzaskowski ma być w tej materii inny? Nie za bardzo rozumiem jednak, po co pan skierował go teraz i do mnie. Komisarza się nie boję, ponieważ już nie raz gościliśmy w naszym urzędzie taką osobę, która była komisarzem z mocy prawa, ale bywali i tacy, którzy zachowywali się jakby nimi byli. Zapewniam Pana, że nie miało to związku z ich przynależnością partyjną. Miewamy również komisarzy politycznych na co dzień. A to jakiś radny nas straszy, że jak czegoś tam nie zrobimy to możemy się pożegnać z pracą (zwłaszcza taki jeden od lat jest naszym ulubieńcem), a to któryś z burmistrzów się zdenerwuje i zaczyna wygadywać coś o tym, że nam pokaże. Tak, nawiasem mówiąc, to w naszym urzędzie niedawno stracił pracę urzędnik za prywatną dyskusję na facebooku. Ja pewnie też bym dawno straciła pracę, jeśli bym publikowała w prasie lokalnej pod własnym nazwiskiem pisząc to, co myślę. Normalka i nie sądzę, aby tak było tylko na Ochocie. Jak rozmawiam z kolegami z innych dzielnic czy z urzędów w Polsce to wszędzie jest podobnie. Wydaje mi się, że taki przeciętny urzędnik jak ja nie ma się, czego obawiać. Pewne obawy mogą, co najwyżej żywić urzędnicy, którzy pracują tylko, dlatego, że mają plecy. Może nawet nie oni a tak naprawdę ci, którzy dzięki tym plecom nic nie robią w urzędzie. Zapewniam pana, że jest ich w każdej dzielnicy, co najmniej kilku lub kilkunastu. Pisze Pan, że: Podejmuję trudną walkę o fotel prezydenta kraju, aby samorządy nadal były silne i niezależne, aby mogły realizować swoje zadania i priorytety, wynikające przecież z najlepszej wiedzy o tym, czego rzeczywiście potrzebują mieszkańcy. Idę bić się o demokrację i o samorządy. „Iść się bić” kojarzy mi się z podwórkowymi starciami kolegów z podstawówki, które my dziewczyny obserwowałyśmy raczej z dystansem zarówno w odniesieniu do uczestników bójki, jak i spraw, które im przyświecały. „Bicie się o demokrację” też pamiętam. Wszak świat PRL, którego troszeczkę doświadczyłam był nieustanną walką o pokój i demokrację. Jak wtedy mawiano od tej walki kamień na kamieniu miał nie zostać. Wydaje mi się Panie Prezydencie, że nie wygląda pan na jakiegoś herosa i wojownika. Jednak muszę Pana pocieszyć, że rezultat tej Pana walki czy też jak Pan twierdzi bijatyki nie ma większego znaczenia, ponieważ mamy demokrację i zbiegiem lat jest z nią coraz lepiej niezależnie ile zostanie w jej imieniu stoczonych bijatyk. Jeśli chodzi o samorząd to też jest nieźle, choć przydałoby się go trochę odpartyjnić, ale jak rozumiem w tej sprawie nie jest pan zainteresowany stoczyć bitwy czy choćby wymierzyć kopniaka tym, którzy traktują nas przede wszystkim, jako tych głosujących na tych lub na tamtych. Tak, więc jestem zdziwiona, ale w sumie zadowolona z Pana listu. Życzę panu powodzenia. Nie głosowałam na Pana w ostatnich wyborach samorządowych tak, więc nie mogę stwierdzić, że mnie Pan oszukał deklarując chęć porzucenia funkcji Prezydenta mojego miasta. Czy teraz oddam na Pana głos? Nie wykluczam, aczkolwiek ta skłonność do bijatyk mnie nie zachęca. Przepraszam, że nie odpowiedziałam droga mailową, ale mimo sympatii, jaką Pana darzę wolałabym nie szukać w najbliższym czasie pracy. Czytaj również: Zobacz także: Czy Plac Pod Skrzydłami dorobi się kiedyś drogi? Zobacz także: Kiedy płatne parkowanie na Ochocie? Zobacz także: Żegnamy Anię Woźniak