To było chyba już ostatnie koszenie trawy na Ochockich podwórkach. Patrząc po gorliwości kosiarzy, to jakby im jeszcze parę złotych dopłacić, to by jeszcze przy okazji tak nadgorliwego koszenia (praktycznie równo z ziemią) to by tymi maszynami nam zrekultywowali i ziemię na głębokość, choć 5 centymetrów. Co się nie udało uczciwie skosić, to przyduszono do ziemi tak, że to wygląda, jakby trawa rosła poziomo, a nie pionowo. Nie ma, co się pastwić nad robotnikami, widocznie ich szefowie nienawidzą swojej roboty i tak im każą kosić, aby później sobie głowy nie zawracać i oszczędzać na ilości zabiegów konserwacyjnych trawy. Cieszy mnie natomiast to, że kiedyś nabijałem się, że niedługo i asfalt trzeba będzie kosić patrząc na podwórko pomiędzy Majewskiego 15 i Siemieńskiego 14. Moje słowa okazały się prorocze i tak w tym tygodniu zastałem taki obrazek, jak kosą spalinową pracownik czyścił z trawy stary popękany asfalt. No cóż, widać przyroda wygrywa ze współczesną aranżacją podwórek. Co jest zadziwiające to, że ta trawa chyba lepiej rośnie pomiędzy asfaltem, niż przez naszych współczesnych fachowców uprawiana na naszych klepiskach = trawnikach.