Reklama

RKS SKRA – WALKA Z BEZNADZIEJĄ

20/01/2014 00:00

Władza moim zdaniem snuje nie realne finansowo plany. A sport cierpi. Połączenie sił miasta i klubu może przynieść korzyści nam mieszkańcom. Przejecie terenu przez miasto, jak wskazuje wiele innych przykładów, przyniesie faktyczną likwidacje klubu i jego wieloletniej działalności. A obiekty będą straszyć dalej.

Nowy klub sportowy pod patronatem warszawskiej PPS powołano 17 grudnia 1921. Przewodniczącym został Szczepan Piotrowski, w Zarządzie od początku był Jerzy Michałowicz. Poza nimi, wśród założycieli byli: Ludwik Zantmam – urzędnik, Henryk Sztompka – pianista, Hanna Jabłońska – Studentka PW, Aleksander Herman – majster budowlany i inni. Ponieważ założyciele byli robotnikami i studentami, ktoś zaproponował akronim; SKRA – Sportowy Klub Robotniczo – Akademicki.

Ten największy klub na Ochocie, posiadający wielkie tradycje w wielu dyscyplinach sportu przetrwał wiele zawieruch historycznych. Po przemianach 1989 roku jego blask po woli gasł i to nie tylko, dlatego, że nastały złe czasy dla klubów.

Mimo kłopotów, z jakimi borykają się wszystkie kluby warszawskie, SKRA była w tej dobrej sytuacji, że dysponowała własną bazą szkoleniową. Dzięki temu mimo braku środków przetrwały do tej pory takie sekcje jak lekkoatletyczne i rugby. Na utrzymanie wielkiego obiektu, budowanego w innych czasach zarówno pod względem ekonomicznym jak i społecznym, brakowało pieniędzy.

- Klub popadł w długi głównie przez opłaty z tytułu użytkowania wieczystego. Za roczną opłatę moglibyśmy wyremontować np. trybuny stadionowe – wyjaśnia w rozmowie ze mną Krzysztof Kaliszewski - prezes SKRY - wychowanek klubu. Od 1986 roku w sekcji lekkoatletycznej trenował rzut młotem. Wielokrotny mistrz i reprezentant Polski. Obecnie także trener kadry narodowej, m.in. Anity Włodarczyk (mistrzyni i rekordzistki świata), Szymona Ziółkowskiego (mistrza olimpijskiego).

Przez lata nikt nie pomagał SKRZE. Warto przypomnieć, że w latach dziewięćdziesiątych działała tutaj bardzo dobra sekcja siatkówki damskiej, która przy pomocy miasta miałaby szanse walczyć o prymat w Polsce.

Nie pomogła SKRZE również „unia personalna”, kiedy to praktycznie cały zarząd dzielnicy wchodził w skład zarządu Skry. Powstrzymało to na moment komorników miejskich windykujących należności miasta za użytkowanie gruntu, ale sposób zarzadzania klubem w tych czasach można delikatnie nazwać, jako nieudolny.

Dopiero ostatnie lata przyniosły pewien przełom. Młody zarząd wziął się za pozyskiwanie przychodów, organizacje większych czy mniejszych przedsięwzięć komercyjno –sportowych. Dzięki pozyskaniu sponsora oddłużono klub. Oczywiście nie odbyło się bez sporów. Irlandzki inwestor w zamian za nakłady na bazę sportową klubu zaplanował na tym terenie budowę osiedla mieszkaniowego o bardzo intensywnej zabudowie. Takie działania musiały spowodować sprzeciwy zarówno mieszkańców jak i władz miasta. Pisaliśmy na ten temat obszernie kilka lat temu. Powstał plan zagospodarowania, który  wykluczył aż tak intensywną zabudowę. Wydawało się wtedy, że w zamian za niejako nakazanie Skrze szukania inwestora strategicznego, ( bo tak trzeba rozumieć przyjęcie planu) władze miejskie przyjdą z pomocą klubowi i rozpoczną program rewitalizacji obiektów sportowych klubu.

Mniej więcej w tym samym czasie powstał program rewitalizacji innych warszawskich klubów.

- Program wymagał wielu analiz od strony prawnej, relacji między miastem a klubami, od strony własnościowej, dzierżawny nieruchomości. Stąd postanowiliśmy wybrać te kluby, gdzie to jest uregulowane lub może być uregulowane w najbliższym czasie - podkreśliła Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Do nich należy Drukarz, Marymont, Targówek, Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie.

Trudno powiedzieć, dlaczego akurat te a nie inne kluby weszły do programu a np. Skra, Hutnik, Gwardia czy Okęcie nie. Z drugiej strony patrząc na przypadek Marymontu można odnieść wrażenie, że był to tak naprawdę program przejęcia terenu i walka z aktywnością sportową w tym miejscu.

W miedzy czasie klub wystąpił o przedłużenie dzierżawy terenu na 99 lat.

- Obecny stan nieruchomości jest zły. Stadion Skry jest zużyty w 58 proc. Od 20 lat nie przeprowadzano w nim remontów ani przeglądów pięcioletnich. Nie były naprawiane trybuny. Boisko do siatkówki właściwie nie istnieje. Boiska do małych gier są opuszczone i niewykorzystywane. Trzy odkryte baseny i brodzik zużyte w 100 proc. nadają się tylko do rozbiórki - wyliczał Jacek Sadomski, sędzia sądu apelacyjnego uzasadniając decyzję, z której wynika, że Skra ma zwrócić miastu teren.

Sytuacja jest kuriozalna miasto, które w swoich podstawowych zadaniach ma rozwój sportu przez lata ściągało niebotyczne środki z dzierżawy, co zadecydowało o tym, że Skra nie miała pieniędzy nie tylko na remonty, ale również na działalność sportową. Na końcu całą sytuacją miasto obciążyła właśnie klub.

- Pierwsza instancja przyznała SKRZE prawo do przedłużenia użytkowania terenu przy Wawelskiej, w sądzie apelacyjnym sędzia sam zdecydował, że klub nie ma takiego prawa, co za tym idzie, że grunty wracają do miasta. Najbardziej boli mnie, że ginie tu to, czym zajmujemy się, na co dzień, czyli sport, media wyciągają i atakują nas przez zaangażowanie się w naszą sprawę irlandzką firmę, a gdzie historia, gdzie tradycja, sport jest dziedziną kultury to tylko powinszować, że w “takich warunkach” jesteśmy w stanie zdobywać medale na Igrzyskach Olimpijskich, Mistrzostwach Świata, ale o tym się nie pisze – komentuje pan Krzysztof Kaliszewski

Innego zdania jest burmistrz dzielnicy pan Piotr Zbikowski

- Pole Mokotowskie to wyjątkowe miejsce w Warszawie. Ze względu na centralne usytuowanie, bogatą historię i wielkie przestrzenie parkowe. Dlatego, zgodnie z obowiązującym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego w miejscu w znacznym stopniu zdegradowanego dzisiaj terenu SKRY powinien powstać kompleks sportowy służący zarówno do organizowania imprez międzynarodowych jak i (na co dzień) mieszkańcom Warszawy. Plan zagospodarowania przeznacza ten teren na sale sportowe, boiska, korty tenisowe, place zabaw, ciągi piesze i rowerowe, kąpieliska oraz baseny. Mogą im towarzyszyć hotele sportowe, sklepy i obiekty gastronomiczne. Całość zanurzona oczywiście w przestrzeni parkowej. Miejmy nadzieję, że uda się to zrealizować w najbliższych latach, choć przedsięwzięcie jest ogromne i kosztowne. – komentuje burmistrz.

Władze klubu zapowiadają dalsze kroki prawne. Władza moim zdaniem snuje nie realne finansowo plany. A sport cierpi. Połączenie sił miasta i klubu może przynieść korzyści nam mieszkańcom. Przejecie terenu przez miasto, jak wskazuje wiele innych przykładów, przyniesie faktyczną likwidacje klubu i jego wieloletniej działalności. A obiekty będą straszyć dalej.

Grzegorz Wysocki

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do