Reklama

Stawik w Parku Malickiego - akwaryści kontra wędkarze

Stawik w Parku Malickiego przeżywa ciężkie chwile. Padają w nim ryby. Jeden z internautów nawet policzył podczas robienia zdjęć, że zdechło ponad trzydzieści dorodnych szczupaków. Widziano też okonie, a ktoś nawet twierdzi, że widział liny co wydawać musi się dziwne bo akurat ten gatunek ryb jest wyjątkowo odporny na Przyduchę.
Tak się składa, że od kilku dni wyjechałem z Warszawy, ale zaalarmowany przez naczelnego przynajmniej postaram się z oddali przyjrzeć się sprawie. Najgorsze jest to, że pisałem dość obszernie o tym zjawisku jakieś miesiąc temu w odniesieniu do kanałku na Kępie Potockiej gdzie wędkarstwo jest dość popularne. Wyraziłem wtedy niepokój, że nieprofesjonalne reakcje naszych urzędników mogą doprowadzić do kilkuletniego braku ryb zwłaszcza drapieżników takich jak szczupaki, okonie itp., które są najbardziej podatne na niedotlenienie wody.

Przejrzałem sobie dyskusję toczoną w grupie facebookowej Otwarta Ochota i zafascynował mnie wpis pani rzecznik urzędu Monika Beuth-Lutyk.

Ludzie wpuszczają tu ryby dla zabawy w wędkowanie. Ten staw jest za płytki, ryb za dużo, tlenu za mało. Potem te biedne ryby się duszą, robi się nieładnie i urząd ma to ogarnąć. Urząd ogarnie, ale może osoby odpowiedzialne za ten rybi dramat też się ogarną.

No pięknie. To zacznijmy od początku. Wędkarze, myśliwi, leśnicy itp. są od lat ludźmi, którzy są beneficjentami naszych zasobów leśnych i wodnych. Są jedyną grupą realnie zainteresowaną, aby w lesie była zwierzyna i drzewo a w wodzie ryby. Przepraszam za kolokwialny ton, ale jak czytam, było nie było, oficjalny komentarz osoby z urzędu to nie wiem czy się śmiać, czy płakać.

Patrzę na zdjęcia i widzę szczupaki. Pewnie są okonie i wiele innych gatunków. Stwierdzenie, że w tak małym akwenie jest za dużo ryb przy takiej ilości drapieżników to jest rekord świata.
Nigdy nie brałem poważnie pod uwagę naszego stawu, jeśli chodzi o łowienie ryb, ale obiecuję, że jak wrócę to się sprawie przyjrzę. Dzisiaj mogę powiedzieć, że pewnie ryb jest za mało. Informuję panią rzecznik, że stan, kiedy ryb jest za dużo i z powodu braku tlenu się duszą jest marzeniem ludzkości od początków jej dziejów. Niestety nieosiągalnym i niespotykanym (chyba że mówimy o basenie z karpiami przed Bożym Narodzeniem w Hali Banacha).
Teraz słów kilka o tym, dlaczego mieszkańcy Rakowca widzą uduszone ryby. Dlatego, że stawem zajmują się jak rozumiem urzędnicy o wiedzy i sposobie postrzegania świata podobnym do pani rzecznik.
Stwierdzenie, że " ludzie wpuszczają tu ryby dla zabawy w wędkowanie" jest tutaj pięknym przykładem mylenia akwarystyki z naturalnym stanem rzeczy. Jak wiemy ryby biorą się w wodzie, dlatego, że ludzie je skądś przywożą i wpuszczają. Dokładnie w podobny sposób mięso bierze się z okolicznego supermarketu a pieniądze pochodzą ze ściany, które pobiera się na przykład przy wejściu do urzędu dzielnicy na Grójeckiej.
Osoby, które trochę wnikliwie śledzą temat uważają jednak, że ryby mówiąc prosto biorą się z poczęcia i wbrew wszystkiemu trwają nieprzerwanie od kilku milionów lat również na Rakowcu. Tu muszę przyznać rację pani rzecznik, że w pewnym sensie są biedne, ponieważ od milionów lat zjadają się nawzajem lub zjadają je inne zwierzaki. Wystarczy wspomnieć o niedźwiadkach i innych zwierzętach znanych pani rzecznik z licznych kreskówek. Od dwóch milionów lat do grona czyhających na życie ryb dołączył człowiek, który je łowi i zjada używając do tego coraz bardziej wyrafinowanych narzędzi. Na szczęście wbrew przeciwnością losu i łzą pani rzecznik ryby dają radę i to nawet na Rakowcu.

Teraz przejdę do zjawiska Przyduchy.. Zjawisko to jest znane od setek lat. To nic innego jak masowe wymieranie organizmów żywych z powodu braku tlenu w wodzie.
Wycinanie przerębli przy takiej temperaturze raczej nie pomaga. Nie trzeba być Einsteinem, aby wiedzieć, z czego bierze się tlen w wodzie naszego stawiku i wszystkich zbiornikach wodnych na świecie. Otóż tak jak na lądzie jest on produkowany w przez rośliny w procesie fotosyntezy. Jak podaje w podręcznik biologii do klasy czwartej szkoły podstawowej do produkcji tlenu jest potrzebne światło. Dlatego wędkarze na jeziorach raczej odgarniają śnieg z jeziora a potem rąbią przeręble, mimo że jest im często nieznane zjawisko fotosyntezy. Przeręble wycina się raczej wtedy, kiedy nie ma śniegu i to w zupełności wystarcza.

Jeśli naszym opiekunom stawiku nie chce się odśnieżać to powinni zadbać o to, aby te przeręble nie zamarzały. Można stać nad takim przeręblem i mieszać w nim kijem najlepiej całą dobę. Mieszanie ma podwójny skutek. Otóż przerębel nie zamarza a po drugie tylko przy mieszaniu wody ona się natlenia. W normalnych warunkach robi to wiatr. Jakoś nie widzę pani rzecznik stojącej nad przeręblem i mieszającej całą dobę kijem wodę
Dlatego starzy wędkarze i hodowcy ryb w sytuacjach kryzysowych albo używają starych odkurzaczy, jako dmuchaw albo rąbią dwa przeręble w odległości np. 5 m od siebie i przy pomocy pompy przelewają wodę z jednego miejsca na drugie. Nad stawikiem nie ma problemu z prądem i zainstalowaniem w bezpiecznym miejscu pomp czy dmuchających odkurzaczy.
Nawiasem mówiąc, jak patrzę na ilość szczupaków pływających pod pozostałościami lodu i mając informację, że część przewieziono do jeziorka Szczęśliwickiego to twierdzę, że natura jest mądrzejsza od pani rzecznik i "zamordowała" nadmiar drapieżników. I to jest dobra wiadomość dla innych gatunków ryb. Ponieważ na dłuższą metę nie da się żyć w miejscu, gdzie codziennie co drugi napotkany koleś chce cię zjeść a ty nie masz jak się bronić. Dzięki tej "tragedii" mają szansę zaistnieć inne gatunki.

Na zakończenie kilka rad już na poważnie:
1. Sprowadzić nad kanałek wędkarzy. (będą dbać i pilnować stawiku i łowić szczupaki, dzięki czemu inne gatunki będą mogły się rozwijać)
2. Zamiast wydawać moje pieniądze na czyszczenie stawu z bujnej roślinności wpuścić tam gatunek ryb, które zjedzą nadmiar roślin (doświadczony hodowca czy wędkarz powie ile i czego wpuścić). Pamiętam, że kiedyś zrobiono tak na Szczęśliwicach.
3. Przeszkolić urzędników w tym zakresie. Minimalny poziom wiedzy to egzamin na kartę wędkarską, ale przydałoby się trochę szerzej.
4. Łowić ryby i jeść, bo są bardzo dobre i zdrowe.

Foto. Rafał Stankiewicz

Czytaj również:

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do