Ulica Księcia Trojdena lata temu była spokojną uliczką osiedlową z nieużytkami po jednej ze stron. Cywilizacja wymusiła rozbudowę kompleksu Centralnego Szpitala Klinicznego i jego instytutów oraz Warszawskiej Akademii Medycznej . Obszar pomiędzy ul. Trojdena ,Pawińskiego , Żwirki i Wigury, i Banacha został rozbudowany i przestrzenie pomiędzy budynkami przeznaczono na parkingi dla pracowników i odwiedzających gości. Niestety, jako, że nowoczesne zarządzanie wymusiło parkowanie płatne, więc co bardziej zapobiegliwi(lub przedsiębiorczy) przenieśli swoje parkowanie, tam gdzie nie trzeba płacić.•W ten sposób ucierpiała pobliska przewymiarowana szeroka dwukierunkowa ulica Księcia Trojdena. Na całej długości ulicy występuje po obu stronach parkowanie, taki obrazek jest niczym szczególnym w naszej dzielnicy. Zadziwiające jest tylko to, że niedawno zburzono straszący w tej okolicy budynek i na miejscu po nim urządzono wiecznie pusty parking. Niedawno na sesji Rady Dzielnicy jedna z radnych przedstawiła sytuacje na tej ulicy i najbardziej przeszkadzała jej stacja roweru publicznego umieszczona na pasie drogowym. Widać Pani radnej rowery przeszkadzały a samochody parkujące na tym samym pasie już nie.(Ograniczają widoczność przy przejściach). Zastanawia mnie, co to będzie, jak do tej ulicy dobiorą się roszczeniowi rowerzyści, którzy widzą wszędzie wybudowaną dla nich infrastrukturę w myśl zasady klasyka rewolucji rowerowej - a gdzie matka z dzieckiem ma jeździć? . Jak nie nauczymy jeździć rowerzystów w ruchu ulicznym na ogólnych zasadach to niestety ktoś będzie musiał być poszkodowany - kierowcy (zawężona ulica- parę miejsc parkingowych), piesi (groźba ciągu pieszo rowerowego) lub zieleń (zawsze to jest ileś tam metrów przestrzeni). Przestrzeń miejska nie jest bez ograniczeń a miasto z takiej polityki zrobiło sobie sposób na życie i dobre dochody a to za słupki, a to za infrastrukturę rowerową, a to za miejsca kultury i chwała im, ale czy naprawdę stać nas jest jednocześnie na wszystko ?