Decyzję o wymarszu podjął Grzymała 2 sierpnia o godz. 1.00. Około godz. 2.00, w pochmurną deszczową noc, sprzed bram bloków ZUS przy ul. Niemcewicza 7/9 wyruszyły powstańcze oddziały. Grupa liczyła około 700 w większości słabo uzbrojonych powstańców i cywilów. Przemieszczała się ulicami Niemcewicza i Szczęśliwicką w stronę Reguł. Czoło kolumny stanowiła licząca ok. pięćdziesięciu żołnierzy szpica, złożona z żołnierzy 404 i 406 plutonów ze zgrupowania ppor Tadeusza Koteckiego Kaliny , pod d-twem ppor. Kazimierza Jaczewskiego Brzaska , którzy 1 sierpnia zdobyli zabudowania zakładu wychowawczego przy ul. Barskiej 4, gdzie stacjonowało ok. pięćdziesięciu żołnierzy niemieckich. Za szpicą posuwała się przeszło stuosobowa straż przednia pod d-twem z-cy komendanta 1 Rejonu, kpt Lucjana Dybaczewskiego Korwina . Za strażą przednią posuwała się główna kolumna z ppłk Sokołowskim, licząca ok. pięciuset praktycznie nieuzbrojonych powstańców i cywili. W kolumnie marszowej szło kilkadziesiąt kobiet ze służby sanitarnej. Kolumna powstańcza bez większych przeszkód wydostała się z miasta, kierując się przez Szczęśliwice (tu w starciu z posterunkiem niemieckiej policji zdobyto rkm) do Salomei, gdzie dołączyli się żołnierze batalionu Odwet pod d-twm por. Witolda Daaba Stefan , do którego zbyt późno dotarła informacja o koncentracji i wymarszu oddziałów odwodu. Z Salomei, korzystając z transportu Elektrycznej Kolejki Dojazdowej WKD, przetransportowano całą kolumnę do oddalonych o 5 km Reguł (kolejka kursowała trzykrotnie). W Regułach nastąpiło przeformowanie kolumny. Rozkazem ppłk Sokołowskiego zostali zwolnieni cywile, którym polecono rozproszyć się , a ciężko rannych pozostawiono pod opieką Jerzego Zapasiewicza ps. Uczony oficera Biura Informacji i Propagandy IV Obwodu. W tym momencie kolumna zmniejszyła się o ok. sto osób. Przeformowana kolumna ruszyła w kierunku Pęcic dochodząc do rozwidlenia dróg; jedna z dróg wiodła do Pruszkowa, druga do wsi Pęcice. Na wprost rozwidlenia znajdował się dwór w Pęcinach, otoczony parkiem, po prawej stronie był folwark, po lewej zabudowania wsi. We dworze kwaterował kilkudziesięcioosobowy oddział 19 Dywizji Pancernej z radiostacją; pewna ilość żołnierzy Wehrmachtu stacjonowała również we wsi. Odległość z Reguł do Pęcic wynosiła ok. 2 km. Warunki terenowe marszu oddziałów powstańczych, z operacyjnego punktu widzenia, były niekorzystne. Należało pokonać ok. 1 km. polnej drogi wiodącej stokiem ku Pęcicom, a następnie kolejny odcinek o długości ok. 1 km. prowadzący przez groblę wzdłuż szerokiej, miejscami podmokłej, łąki. Nieprzyjaciel miał dogodne warunki do obserwacji i ostrzału zbliżających się polskich oddziałów. W chwili gdy oddziały powstańcze znajdowały się na grobli w odległości około 200 m od parku, od strony Pęcic, z biegnącej nad brzegiem parku zadrzewionej drogi, pojawiły się trzy samochody niemieckie (jeden terenowy i dwa ciężarowe). Zaatakowani znienacka Niemcy zostali rozbici. Kilku żołnierzy niemieckich zostało zabitych, pozostali wraz z oficerem uciekli. Oprócz samochodów zdobyto pewną ilość broni. Odgłosy walki postawiły na nogi stacjonujących we wsi oraz w dworze pęcickim Niemców. Zanim szpica powstańcza, zajęta przede wszystkim poszukiwaniem broni, odeszła od zdobytych samochodów, Niemcy zdążyli już zająć stanowiska na skraju parku z dwoma przynajmniej karabinami maszynowymi. Wehrmachtowcy ze wsi Pęcice zdołali w tym samym czasie zorganizować tyralierę strzelecką i wysłać samochód z ckm na pobliski wzgórek, gdzie znajdował się stary cmentarz wojennego z I wojny światowej. Dało to możliwość ostrzału powstańców ogniem flankowym. Rozpoczęty z parku ogień broni maszynowej rzucił zrazu na ziemię powstańczą szpicę, prowadzoną przez ppor. Kazimierza Jaczewskiego Brzaska . Lecz już w chwilę później dowódca straży przedniej kpt Lucjan Dobaczewski Korwin , wyszedł do przodu jak prosty żołnierz z karabinem w ręku i poderwał za sobą pierwszą linię powstańczą. Ruszyło regularne natarcie, w którym ze strony polskiej wzięła udział w pierwszej kolejności około 50 - osobowa szpica, w dalszej zaś około 100-osobowa straż przednia. Byli to najdzielniejsi i najlepiej uzbrojeni żołnierze Ochoty, wśród nich trzy ochockie plutony harcerskie: wcielony przed niedawnym czasem do harcerskiego batalionu GS Zośka pluton pchor. Iwona Rygla Bogusława , pluton osłonowy dowódcy obwodu AK oraz pluton łączności. Żołnierzom lewego skrzydła udało się zniszczyć stanowisko niemieckiego karabinu maszynowego. Między tymi czołowymi grupami powstańczymi a oddziałami niemieckimi rozegrała się na drodze dojścia do parku i w nim samym krótka, lecz krwawa walka, w której znów - jak poprzedniego dnia na ulicach Ochoty - miażdżącą przewagę techniczną i pozycyjną mieli Niemcy. Od strony wsi po pewnym czasie nadjechały samochody, ruszyła do walki piechota. Po dotarciu do brzegu parku harcerze natknęli się na tyralierę niemiecką. Atak powstańców na dwór załamał się. Tyraliera niemiecka zaległa na chwilę, obrzucona granatami przez drużynę pchor Bohdana Szermera Lwowicza , ale w jej silnym ogniu poległo wielu harcerzy. Drogę natarcia zasłało 31 poległych powstańców, w większości młodziutkich harcerzy i 30 rannych. Straty niemieckie wyniosły 20 zabitych (wliczając poległych z zaatakowanych wcześniej samochodów) i pewną ilość rannych. Po załamaniu się ataku na dwór oddziały straży przedniej zaczęły wycofywać się w kierunku północnym, by przejść mostek pomiędzy jeziorem a stawami rybnymi, a następnie zawrócić na południe do Lasów Sękocińskich. Maszerująca ok. sześćset metrów za strażą przednią główna kolumna powstańców, usłyszawszy strzały, ruszyła w kierunku północnym przez łąkę, rzeczkę i przesmyk, omijając pozycje niemieckie. Grupa ta, prowadzona w dwóch pododdziałach przez kpt.Tadeusza Jasińskiego Zycha oraz por. Witolda Daaba Stefana , rozpoczęła w czasie trwania walki grup czołowych manewr obejścia pozycji nieprzyjacielskich drogą na północ od dworu i folwarku - przez mostek na Utracie i groblę między stawami pęcickimi. Kierunek manewru był jak najbardziej celowy, ale zmuszał całkowicie bezbronną grupę do przedarcia się przez około 200-metrowy pas drogi odwrotu pod ogniem niemieckiej broni maszynowej. Dużą część grupy głównej przeprowadził przez pole ogniowe zdecydowanym zrywem por. Stefan , drugą wycofał na północ, w kierunku na Malichy, kpt. Zych . W szeregi zdemoralizowanych brakiem broni oraz wcześniejszą klęską na ulicach Ochoty powstańców wkradła się jednak panika. Jakkolwiek ostrzał nieprzyjacielski z parusetmetrowej odległości był mało skuteczny, wielu powstańcom zabrakło sił do przebicia się i wydarcia z pola zagrożenia. Przywarli do ziemi na placu boju, szukając doraźnego schronienia w kopkach zżętego jęczmienia i w stogach żyta, w bruzdach kartofliska i w zaroślach parku. Schronienie to okazało się w większości przypadków tragicznie złudne. Oddziały, które przebiły się w kierunku północnym, w łącznej ilości około 300 żołnierzy (w tym część lekko rannych) zostały poprowadzone przez ppłk Sokołowskiego forsownym marszem do Lasów Chlebowskich. Tam Grzymała sformował z nich dwie kompanie: Korwin - d-ca kpt Dobaczewski i Stefan - d-ca por Daab. Nad ranem 3 sierpnia powstańcy dotarli poprzez lasy Sękocińskie do Lasów Chojnowskich. W ciągu następnych dwóch tygodni po reorganizacji i dozbrojeniu pułk powstańczy ruszył w nocy z 18 na 19 sierpnia na pomoc walczącej Warszawie. Podczas prób przełamania od południa niemieckiego pierścienia doszło do krwawych starć z nieprzyjacielem w Wolicy oraz Wilanowie, gdzie jednym z poległych stał się sam dowódca pułku ppłk Mieczysław Sokołowski Grzymała , wcześniejszy dowódca IV Obwodu AK Ochota. Znaczna część pułku, przełamawszy pierścień wroga, przedarła się jednak na Mokotów i wzięła udział w dalszych walkach powstańczych. Losy pozostałych na polu powstańców okazały się tragiczne. Na miejsce wydarzeń zjechały w pośpiechu, zaalarmowane telefonicznie lub drogą radiową, posiłki niemieckie z najbliższej okolicy, wśród nich oddział SS z Pruszkowa ; znalazły się dwa czołgi i samolot rozpoznawczy z Okęcia. Silna i gęsta obława niemiecka zebrała z pola boju ponad 80 żołnierzy powstańczych. Przez cały dzień trwało śledztwo prowadzone przez SS - manów, połączone z biciem i dotkliwym znęcaniem się nad jeńcami, również rannymi. 2 sierpnia 1944 r. ok. godz. 18 zbrodniarze hitlerowscy rozstrzelali w parku 60 pojmanych jeńców, w tym licznych rannych oraz 5 kobiet. 7 jeńców oszczędzono wskutek wstawiennictwa jednego z rannych oficerów niemieckich. Ocalało również około dwudziestu osób, głównie kobiet, uwolnionych, prawdopodobnie na własną odpowiedzialność i bez wiedzy SS-manów, przez podoficera Wehrmachtu (Ślązaka). Kilka osób podjęło z dobrym skutkiem ryzyko wydostania się z rąk oprawców. Ciemności i deszcz sprzyjały także ucieczce z pęcickiego pola śmierci jakiejś liczbie powstańców, którzy szczęśliwie ocaleli nie odkryci przez niemiecką obławę. Tak zakończył się drugi etap pęcickiej tragedii. Niemcy zmusili okolicznych mieszkańców do wykopania w parku dołu o wymiarach 3 na 4 metry i głębokości ok. 2 m. Kazali pozbierać trupy poległych i rozstrzelanych i wrzucić do dołu. Potem wspólną mogiłę zasypano. Pod Pęcicami poległo lub zostało zamordowanych 91 osób. Najwięcej ofiar poniosły plutony harcerskie z batalionu Zośka i plutonów IV Obwodu. 40 ofiar miało poniżej 20 lat, najmłodszy miał lat 14. Ekshumacja poległych pod Pęcicami - kwiecień 1946 W kwietniu 1946 r. dokonano ekshumacji poległych i zamordowanych w Pęcicach powstańców. Wydobyto zwłoki osiemdziesięciu dziewięciu osób. Zwłoki pozostałych dwóch powstańców odnalezione zostały w polu w parę dni po bitwie przez mieszkańców wsi i pogrzebane na miejscowym cmentarzu. W czasie ekshumacji zidentyfikowano 51 osób. W późniejszym terminie ustalono tożsamość następnych 21 osób. 19 żołnierzy pozostało bezimiennych. Opracowano: Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 Czytaj również: Zobacz także: Rzeź mieszkańców Ochoty – spacer historyczny Zobacz także: 13 Przejazd Świeczkowy Zobacz także: Gehenna na Zieleniaku Zobacz także: Powstańczy przewodnik po Ochocie