Dwa lata temu pisałem o problemie związanym z procesją w Boże ciało na ulicy Majewskiego i Siemieńskiego . Wtedy wystąpił problem związany z jednym samochodem i to dostawczym, który zaparkował akurat na wprost odświętnie udekorowanego ołtarzyka. Wierni wtedy mogli się pomodlić do furgonetki. W tym roku nic takiego nie miało miejsca, a i dekoracyjnie wystrojone ołtarzyki stanęły w takim miejscu gdzie nie było możliwości je przysłonić. Tak, więc w tym roku świąteczny nastrój nie był niczym zakłócony. Jednak nie byłbym sobą jakbym nie znalazł przysłowiowej dziury w całym . Na samym początku, czyli ulica Siemieńskiego 15 i słynna (już nie będzie sensacji jak się kolejny raz opisze) altana śmietnikowa frontem ustawiona do ulicy i kościoła. Porządek w niej jak na święto przystało. Drugim miejscem mogło być torby z guzem budowlanym (na szczęście ukryte za parkującymi samochodami ) na ulicy Majewskiego na wprost budynku 38. Więcej bałaganu raczej nie było, tylko jeszcze jeden problem wyłonił się przy tak ważnym święcie dla katolików , problem znikomych dekoracji okien i balkonów . Czyżby społeczeństwo już wstydziło się przed sąsiadami manifestować przywiązanie do pewnych wartości , gdyż na FB jest takowe zachowanie passe? Na tyle okolicznych bloków można było policzyć na palcach po jednej góra dwie dekoracje w poszczególnym bloku . W obecnych czasach co prawda tego oficjalnie się nie mówi ,ale utożsamianie się w jakieś wierze czy poglądach jest napiętnowane przyimkami , talib , ortodoksa ,'radykał , komunista faszysta czy nawiedzony i pewnie dlatego wszyscy wolą być tacy nijacy. Niby mówiło się modnie na część społeczeństwa - pokolenie JPII tylko teraz zastanawiam się, gdzie ono jest? Co się dzieje z naszymi deklaracjami a naszą rzeczywistością? Widać w czasach wszechobecnej wolności, brakuje nam naszych mam- babci, które potrafiły przemówić do rozsądku.