W dniach 2 i 3 marca 2016 roku odbyły się prezentacje wniosków z projektów ogólno dzielnicowych budżetu partycypacyjnego .Autorzy projektów mieli po dwie minuty na prezentacje i niewiele można było w tak krótkim czasie wywnioskować ,co autor miał dokładnie na myśli . Na szczęście i nieszczęście (zależy z którego punktu patrzymy) zainteresowaniem ze strony mieszkańców te spotkania nie były obdarzone. Nawet prezentujący nie byli do końca zainteresowani , ofertami swoich kontrkandydatów. Z początku pierwszego dnia sala była zapełniona w trzy czwarte swojej możliwości . W połowie spotkania niestety już świeciła pustkami i jedynie do końca wytrwali oddelegowani urzędnicy wspierający i zarazem kontrolujący prawidłowość wniosków (wnoszący swoje zastrzeżenia). W pierwszym dniu wyraźnie było widać że większość pomysłów była ratowaniem niedoinwestowanych przez dzielnicę placówek kulturalno- oświatowych ,włączając biblioteki . W drugim dniu frekwencja była podobna, tylko z tym, że większość wytrwała do końca a i projekty były bardziej różnorodne. Najbardziej utkwiły mi w pamięci prezentacje(przepraszam –nie faworyzuję ,tylko zadziwił mnie opór oponentów do szczególnie jednego projektu)Pana Grzegorza Walkiewicza - „Żywopłoty zamiast słupków na Grójeckiej”. Pomysł według mnie ciekawy, przyjazny dla środowiska i wszystkich mieszkańców- zdrowsze może o 1 procent powietrze ,zmniejszenie hałasu ulicznego i wizerunkowo ładniejsza ulica spotkały się z krytyką nieoszacowania kosztów , troską (o zgrozo ) o bezpieczeństwo samochodów i twardą infrastrukturę wokół. Troska była również o kondycje naszej Policji i czy da radę upilnować aby samochody nie rozjeżdżały krzewów . To mnie rozbroiło – jak to jest z taką troską w stosunku do stróżów porządku , czy zwykły pracownik jak nie wykona swoich obowiązków też pracodawcy tak się litują nad nim? Czyżby dalej panowała zasada że koń który nie ciągnie to dajemy mu spokój ,a temu co daje jeszcze radę dokładamy mu obowiązków i bata w nagrodę? Drugim projektem który utkwił w pamięci był prezentowany przez Pana ornitologa najtańszy ze wszystkich –„Chronimy jeżyki i wróble na Ochocie – działanie pilotażowe”. Utkwił w pamięci dlatego że tani ,pożyteczny i naprawiający przyrodę po specjalistach od termomodernizacji budynków na Ochocie i wyniszczeniu wielu gniazd jeżyków . Jeszcze jednym powodem , że ten projekt utkwił w pamięci była wiadomość - Pan ten nie otrzymał pozwolenia na montaż skrzyneczek(gniazd) na budynku naszego ratusza ! Spotkania takie wiele by dały jakby zainteresowanie społeczeństwa było większe . Jednak chyba ani organizatorom jak i projektodawcom nie zależało na tym aby zainteresować swoimi projektami mieszkańców. Ciekawy jestem ile głosów będzie oddanych na zwycięskie projekty i jaką różnicą głosów będą triumfowały? Czy komisja da radę przeliczyć taką ilość głosów i jaki to będzie procent mieszkańców głosujących. Skoro na poziomie prezentacji praktycznie nikogo nie było , to co musza zrobić pomysłodawcy aby zachęcić lokalne społeczeństwo do zainteresowania się ich projektem i jeszcze zagłosować ? Pewnie jak co roku wygra Internet i znajomi znajomych i niekoniecznie mieszkańcy bezpośredniej okolicy będą głosować, w której coś tam pewnego dnia stanie i wtedy lokatorzy pobliskich domostw zdziwią się co to i skąd to się wzięło ,oraz po co? Nie wszystkie projekty do tej pory były trafione ,ale niestety mamy demokracje –(co by to nie oznaczało) to skoro ludziom nie chce się pilnować co się dzieje w okolicy to inni (bardziej „czasowi” i obrotni) zafundują im atrakcje jakich jeszcze nie mieli. Tak więc drodzy czytelnicy znajdźcie trochę czasu i przeanalizujcie co w waszej bezpośredniej okolicy może być zrobione ,aby później nie patrzeć jak stoją jakieś rury w trawie i nikogo przy nich nie ma ,a w okolicy nie uświadczysz zwykłej podłej ławki.