Na ulicy Siemieńskiego 21 stoi opustoszały, dwupiętrowy budynek. Wcześniej była tam administracja, a później Zakład Nieruchomości nr1. Był dział techniczny budynków, kasa, z której chętnie mieszkańcy korzystali i na podwórzu zaplecze warsztatowe – hydraulik, elektryk itp. Obok, w drugich drzwiach, był skup makulatury. Latami to działało i budynek chyba zarabiał na siebie. Mimo tego, zamiast w miarę możliwości remontować go, to zarządca wyszedł na przysłowiowego szewca, który sam w dziurawych butach chodził. Teraz po wielu zmianach własnościowych widać, że taki obiekt nikomu już nie jest potrzebny – zniknęły biura, skup makulatury zwinął się i na cały budynek tylko jedno pomieszczenie jeszcze jako tako działa (dwa razy w tygodniu po dwie godziny). Pomieszczenie to zajmuje Polski Związek Niewidomych Okręg Mazowiecki Zarząd Koła Warszawa Ochota –Ursus- Włochy. Na tak duży budynek tylko jedno pomieszczenie po skupie makulatury zajmować to mi się wydaje, że trochę to jest mało gospodarne zarządzanie takim budynkiem. Latem pół biedy- ogrzewanie nie działa, ale zimą utrzymać taki budynek, pewnie spory koszt? Wiem, ktoś zarzuci mi ,że teraz takie czasy, że nikogo nie stać na wynajem podobnych pomieszczeń i racja tylko, że dzielnica utrzymuje wiele organizacji pożytku publicznego i zajmują one wiele podobnych budynków na terenie dzielnicy. Jakby podnająć pomieszczenia w niewygórowanej cenie plus zobowiązać wynajmującego w partycypowaniu w kosztach remontu, to może nie doczekamy się stanu takiego budynku tak jak na Siemieńskiego 3. Skoro tamten budynek od lat stoi do sprzedania już nie za kwotę 6,5 mln złotych tylko za 5,8 mln, to ten budynek ile lat będzie marniał i za jaką kwotę? Bogaci jesteśmy, balujemy – tańczymy na placu Narutowicza, w Parku Szczęśliwickim, na placu Baśniowym, no cóż stać nas na to, ale co do czego przyjdzie to nie ma pieniędzy na ławki na podwórkach, na remont jakiegoś niewielkiego obiektu służącego wszystkim, zaopiekowaniem się choćby pomnikiem Barykady Września (gdzie krzaki rosną na nim). Wiem - odezwą się” światli ekonomiści” którzy udowodnią mi, że pieniądze są „celowane i akurat dofinansowanie idzie z innej puli na zabawę, a utrzymanie pomników i obiektów użyteczności publicznej z innej. Mimo tych „wspaniałych” procedur rozmywających odpowiedzialność gospodarczą, dalej będę obstawał, że w dzielnicy słabo się zarządza i gospodarzy. W papierach wszystko na pewno się zgadza ,ale gołym okiem widać , że powoli coraz mniej mamy za coraz to większe obciążenia.