Jak zwykle i co jakiś czas zaglądam w okolice Reduty Ordona gdyż martwię się działaniami naszych władz w stosunku do społecznego pomnika Reduty. Dopiero niedawno ( kilka lat minęło jak uznano ten pomnik, jako fakt autentyczny) i dzięki działaniom społeczników udało się wstrzymać zapędy poprzedników przed zabudową deweloperską na tym terenie. Jednak kilku radnych i paru wiceburmistrzów do tej pory niewiele mogło zrobić, aby zabezpieczyć ten pomnik i unormować stan prawny z całą okolicą. Szkoła samochodowa w ramach niewielkich środków i tak wiele robi, aby pomnik utrzymać, ale nie będzie prowadziła całodobowych wart, aby zapobiec dewastacji przez okolicznych chuliganów. Teren ten jest zaniedbany, zarośnięty i na wpół dziki i to jest chyba przyczyna zachęcająca do wałęsania się tych, co to szukają mocniejszych wrażeń. Ostatnio parkują tam samochody, które to nie mieszczą się pod wypasionymi blokowiskami wybudowanymi zaraz obok. To powinno wzmóc czujność właścicieli pozostawianych tam samochodów i troskę o spokój w tej okolicy. Może i teraz tak jest, ale jak przy samym pomniku nie widać śladów dewastacji, tak zaraz przy wjeździe niestety jakoś znikła tablica a po drugiej stronie walają się resztki po konstrukcji tej tablicy. W zaroślach jak było lekkie wysypisko śmieci tak dalej jest tylko bardziej zamaskowane. Już dawno proponowałem, chociaż monitoring wokół pomnika, ale widać mamy ważniejsze wydatki. Zanim Rada Warszawy w takim składzie, jakim jest znajdzie stałe rozwiązanie to obawiam się, że wiecznie to miejsce będzie miejscem trosk. Niestety po takich władzach nie można wiele dobrego w tematach patriotyzmu i dbałości o miejsca pamięci wiele się spodziewać. Tak, więc nadzieja tylko w okolicznych mieszkańcach, że parkując tam będą bardziej zwracać uwagę na to, kto w tych okolicach się kręci.