Straż Miejska zasłynęła kiedyś z ganiania babć z marchewką i zakładania blokad na koła. Teraz trochę to się uspokoiło - za zimno i handlujących zbyt wielu nie ma. Zakładanie blokad też stało się zbyt męczącym zajęciem - łatwiej za wycieraczką zostawić wezwanie do postępowania mandatowego. Można przypuszczać że już nic „strasznego” miejscy strażnicy nie robią. Niestety jest inaczej. Mój kolega Paweł Z. przekonał się, że iż panowie w radiowozach Straży miejskiej, „polujący” obok bazaru Bakalarska. Widocznie dla poprawy statystyki postanowili ukarać jadącego rowerem Al. Krakowską w kierunku Okęcia. Paweł Z. miał do przejechania kawałek ciągu pieszo-rowerowego obok ulicy . Był to fragment około 30 do 50 metrów przed Lidlem , przy ul. Podborskiej i Łopuszańskiej. Zauważyli go stróże prawa na odcinku wcześniejszym jak robił lewoskręt z Lechickiej i wcześniej nie miał prawnej i bezpiecznej możliwości zjechania z ulicy. Nie umiał się rozsądnie wybronić i wzięły emocje. Nie przyjął mandatu i nawet nie wziął wniosku do sądu Gdy dowiedziałem się o zaistniałej sytuacji namówiłem go żeby wyjaśnił to u źródła - czyli w siedzibie Straży miejskiej, na ul. Przemyskiej. Niestety, rozmowa ze strażnikami opracowującymi wnioski okazała się błędem. Paweł Z. zgromadził na swą obronę dokumentację zdjęciową z miejsca zdarzenia, w której udowadniał, że nie miał możliwości bezpiecznego zjechania ze skrzyżowania i skorzystania (góra 50 metrów z drogi dla rowerów). Strażnik był taki miły że uspokoił czujność obwinionego i biedaczyna podpisał w konsekwencji dokument o dobrowolnym poddaniu się karze - bez przewodu sadowego. W taki oto sposób Pawła Z. ukarano 180 złotymi. Jest rencistą (około 500 zł na rękę). I to jest łaskawość prawa. Biedaka zgnoić ,a niektórych cwaniaków symbolicznie karać. Mam wyrzuty, myślałem że dobra wola obwinionego pomoże (sam rok temu miałem podobną sytuację tylko z Policją na Opaczewskiej - tylko jak dostałem wyrok i od razu apelowałem i z 480 zł , zmniejszyłem na 200 zł w moim przypadku to ja zawiniłem, ale nie na najwyższą karę). Konkluzja jest taka że jednak nie warto ze stróżami prawa wdawać się w dyskusje wierząc że są sprawiedliwi i raczej walczyć i udowadniać że nie jest się wielbłądem. Tylko do czego to prowadzi skoro nie można liczyć na przyzwoitość w wielu zawodach zaufania publicznego. Sądy też nie zawsze wydają sprawiedliwe wyroki i zresztą prawnicy już sami mawiają że do sądu nie idzie się po sprawiedliwość, tylko po wyrok . Dożyliśmy takich czasów że mundur, przysięga i godło zdewaluowało się, a zasady panujące w społeczeństwie przestały być przewidywalne. Rozwinęliśmy jako społeczeństwo wiele służb które to jak trzeba to nic nie mogą, albo nie potrafią. Musimy dostawiać słupki bo służby do pilnowania przestrzegania prawa nie dają rady zaprowadzić porządku- choćby z dzikim parkowaniem (jakby znaki drogowe już były nieczytelne ,albo nieistotne). Dokupiliśmy tym służbom sporo wypasionych radiowozów, ale jak na zdjęciach widać to one raczej nie służą do pilnowania przestrzegania prawa na dzielnicy jak sobie stoi ponad 6 radiowozów pod biurem, a na mieście hulaj dusza -piekła nie ma” Jak te radiowozy wyjadą, to nie zawsze w szczytnym celu i już trudno nie przyznać racji niektórym opiniom, żeby dzielni strażnicy miejscy lepiej siedzieli u Chińczyka na sajgonkach.