Podczas posiedzenia komisji ładu przestrzennego dzielnicy Włochy (14-09) radni omawiali m.in. postulat mieszkańców z 2007 r. (!), aby na skrzyżowaniu ulicy Dźwigowej z Parowcową zamontować sygnalizację świetlną. W wyniku niedopatrzeń organizacyjnych na spotkanie nie przybyli przedstawiciele Zarządu Dróg Miejskich – jednostki, w której kompetencjach jest budowa sygnalizacji świetlnych na drogach miejskich. Pismo ZDM z lat poprzednich przyznaje rację mieszkańcom o potrzebie takiej sygnalizacji, tyle, że częściowo grunt, o którym mowa, należy do kolei. Jeden z radnych wydedukował, że w związku z zapowiadanym otwarciem nowego odcinka Nowolazurowej, sygnalizacja w omawianym miejscu może w ogóle nie będzie potrzebna.... Przyznam, że jako mieszkaniec, dziwię się takiemu traktowaniu wieloletniego problemu osób korzystających z tego skrzyżowania. Dalej radni zajęli się sprawą dokończenia organizacji ruchu ulicy Krańcowej. Okazuje się, że zaparkowanie samochodów po jednej stronie ulicy bez oznaczenia - „jednokierunkowa”, spowodowało poważne utrudnienia i niebezpieczeństwa; aby się wyminąć, jeden samochód musi jechać chodnikiem. Okazało się, że to co zostało zrobione, nie zostało wcześniej uzgodnione z fachowcami bo równolegle należałoby „otworzyć” ulicę Czereśniową. Oddzielnym punktem obrad komisji było uwzględnienie w najbliższych planach inwestycyjnych, budowy dróg w osiedlu Załuski (to takie osiedle naszej Dzielnicy, o którym dotychczas mówiono, za przeproszeniem, gdzie psy d.....szczekają, a dzisiaj takie określenie może być w swojej groteskowości jeszcze bardziej trafne bo ci mieszkańcy zostali dodatkowo odcięci przez POW i szczelnie zasłonięci ekranami). Ponad siedemdziesiąt osób podpisało się pod pismem skierowanym do burmistrzów dzielnicy Włochy. Ci mieszkańcy, totalnie rozjechani pojazdami budowy Południowej Obwodnicy Warszawy, proszą o naprawienie betonowych prowizorek, a najlepiej wybudowanie nowych, prawdziwych ulic. W dyskusji padają zapewnienie bez pokrycia, że w miarę naszych skromnych możliwości, po zrobieniu kanalizacji, za parę lat, zrobimy co w naszej mocy. Tak mówią osoby rządzące Włochami. Czy burmistrzowie i radni nie wiedzą, że w sąsiednim Ursusie i Michałowicach, na mocy umów dwustronnych, budowniczowie obwodnicy muszą po sobie posprzątać, odtworzyć zieleń i glebostan, a przede wszystkim naprawić zniszczone ulice. Z tego co mi wiadomo, odnośnie opisywanej budowy, takich umów nasza dzielnica nie posiada. Na postawione pytanie: dlaczego Eurovia nie naprawia po sobie ulic w naszej dzielnicy, burmistrz ani radni nie potrafią udzielić konkretnej odpowiedzi. Odpowiedź pewnie poznamy za 3 lata, na pełnych obietnic i zapowiedzi plakatach wyborczych. Roman Gembarzewski