Ile warte są zakazy, o które nawet właściciele nie dbają? Takie pytanie nasuwa się samo, jak się patrzy na sponiewierane w krzakach tablice. Główne przejście, które działało jeszcze za moich czasów zamieszkiwania w tej okolicy, nawet jak była kładka zaraz obok KIS(Kombinat Instalacji Sanitarnych) z uporem maniaka jest zabezpieczane przez obydwie dzielnice tabliczkami zakazu. Tabliczki te od razu ostentacyjnie, są wyrywane i wyrzucane i życie dalej toczy się swoimi torami. Trochę lepszy los spotyka drugi komplet tabliczek na nowym miejscu od niedawna używanym, pomiędzy obydwoma pomnikami AK. Garłuch z Instalatorów i Włodarzewskiej. W tym miejscu widać spokojniejsi przechodnie korzystają z tego przejścia. Zastanawiam się ile to jeszcze lat obydwie dzielnice będą udawać, że nie ma tam problemu komunikacyjnego.Czy dopiero jak na tych przejściach dojdzie do ponad 5 śmiertelnych wypadków -KTOŚ- pomyśli o postawieniu tam kładki? Co z umową pomiędzy Ochotą i Włochami w sprawie kładki na Sąchockiej? Odeszli Burmistrzowie i po sprawie? XXI wiek -budujemy kładki dla rowerzystów, stawiamy szalety, stawiamy jaja, kupujemy wanny, na Ursynowie zalegające odpady, czyli lapidarium i inne wynalazki a tutaj nie ma pieniędzy na dwie kładki?