Reklama

Grójecka 107 - rycząca Niagara

Zachęceni relacjami z życia naszej okolicy ( Informator rok XXX nr 8 i 9) ośmielamy się zwrócić Państwa uwagę na problemy mieszkańców domów stojących w bliskości Placu pod Skrzydłami.

W 2014 roku podczas rewitalizacji Placu Zarząd Dzielnicy, bez konsultacji społecznych, podjął uchwałę o lokalizacji lokalu gastronomicznego w pawilonie Grójecka 107. Decyzja ta w roku 2016 została utrwalona przez Panią burmistrz Katarzynę Łęgiewicz. Mieszkańcy zostali postawieni przed faktem dokonanym. Mimo iż od samego początku działalności restauracji ( XL BISTRO w latach 2014 - 15 i SHUK od 2016) zgłaszano liczne zastrzeżenia, pisano petycje i prośby, organizowano spotkania mieszkańców z Panią burmistrz, radnymi, przedstawicielami Wydziału Zasobów Lokalowych i Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, Straży Miejskiej oraz właścicielem restauracji, odnosiliśmy wrażenie, że nasz głos jest ignorowany.

Największym, lecz nie jedynym, problemem jest instalacja wentylacyjno- wyciągowa restauracji usytuowana na dachu pawilonu Grójecka 107. "Co prawda jest tam blisko jeden blok, ale to już wystarczy, aby uprzykrzyć ludziom życie". Pan Jerzy Pawlonek tak pisze o uciążliwej wentylacji Archiwum Akt Nowych. Współczujemy mieszkańcom ul. Archiwalnej 3, jednak to, co tam słychać to "szemrzący strumyk" w porównaniu z naszą "ryczącą Niagarą". Hałas dobywający się z rury górującej nad Placem jest słyszalny nie tylko na Placu, ale przede wszystkim w naszych mieszkaniach przy ul Grójeckiej 105. Instalacja nie spełnia norm emisji hałasu, znacznie je przekracza( protokół pomiaru hałasu dokonany przez Biuro Ochrony Środowiska w kwietniu 2019 r.)  i emituje również szkodliwe i uciążliwe wyziewy z wielkopowierzchniowej kuchni restauracji (brak filtrów i czyszczenia przewodów).

Mimo zobowiązania najemcy do wymiany urządzenia ( Uchwała Zarządu Dzielnicy nr 542/ 2019 z dn.22.05.19) wentylacja hałasuje i emituje wyziewy pełną parą, tak jak działa kuchnia restauracji, przez 15 godzin dziennie ( od 7 do 22-23), przez 364 dni w roku ( również w święta przed 6 rano dania na dowóz- wiadomo pandemia). Czasem przez całą noc, jeśli nikt z mieszkańców nie zadzwoni i nie przypomni personelowi o wyłączeniu urządzenia.

Na tym jednak nie kończą się uciążliwe emisje kłopotliwego sąsiada ( odległość między budynkami 4 m):
- nieustający ruch na zapleczu-hałasliwe dostawy towarów do restauracji-wywóz potraw z restauracji ( scysje na parkingu, wyjeżdżanie" pod prąd")
-" klub papierosowy" personelu, głośne rozmowy, niecenzuralne wyrażenia (wszystko słychać- studnia akustyczna)
- nieustająco ktoś wchodzi, ktoś wychodzi, coś wnosi, coś wynosi, cały czas trzaskają drzwi ( nie ma ogranicznika)
- przez otwarte okienka kuchni słychać trzaskające garnki, spadające z hukiem metalowe tace, rynienki, sztućce
- wieczorem(po 22) głośne wyrzucanie odpadów, szkła, nawoływania personelu
- co jakiś czas nocne sprzątanie kuchni i dezynfekcje z wyżej wymienionymi doznaniami akustycznymi ( ostatnio mieszkańcy byli zmuszeni wezwać policję o 2 w nocy).

Zgoda, personel wykonuje swoją pracę. Jednak według Kodeksu Cywilnego art. 144, który reguluje zasady funkcjonowania sąsiedzkiego, praca ta nie może być uciążliwa dla innych. Również w KC znajdujemy szczegółowe przepisy dotyczące zaprzestania imisji pośrednich, uciążliwych dla sąsiada.

Jest to szczególnie ważne teraz w czasach pandemii, kiedy część mieszkańców pracuje zdalnie z domu a dzieci, młodzież i studenci uczą się on-line. Szczególnie w obecnej dobie jest potrzeba wzajemnego zrozumienia i ograniczenia stresujących bodźców. Z przykrością jednak stwierdzamy, że nie uznaje się naszego prawa do spokoju i wypoczynku w miejscu zamieszkania.

Parafrazując tekst Pana Jerzego Pawlonka( Informator nr 8) o największej dziurze, pozwalamy sobie przedstawić największą górę śmieci na zapleczu Placu pod Skrzydłami.

Przepełniona altana śmietankowa, wysypisko wokół, fatalny stan sanitarny, brak segregacji odpadów, głównie z restauracji SHUK, to kolejna uciążliwość dla mieszkańców. I jeśli ta góra wkrótce, po licznych interwencjach zniknie, to pojawi się znowu.

Miło, że Plac pod Skrzydłami tętni życiem, cieszymy się z gości przybywających z innych dzielnic Warszawy. " Jednak to, co cieszy jednych nie może być zmorą dla drugich" (Pan Grzegorz Wysocki Informator nr 9).

I niestety wracamy do źródła uciążliwości. Po tych kilku latach funkcjonowania lokalu gastronomicznego w pawilonie Grójecka 107 jest nadto jasne, że decyzja Zarządu Dzielnicy była błędna.
Wielka szkoda, że Radnym zabrakło wyobraźni i nie przewidzieli, iż umiejscowienie tego typu działalności w tej lokalizacji będzie rodzić liczne problemy. A były możliwe inne rozwiązania. Np. pawilon Grójecka 109 ( był tam już wcześniej sławny i opisywany przez Marka Nowakowskiego lokal) nieco oddalony od budynków, z zacienionym miejscem na ogródek restauracyjny, ze swobodnym dojazdem i osobnym parkingiem.

Obecnie sakramentalne" zostały poniesione koszty" wiąże procesy decyzyjne i uniemożliwia wycofanie się z błędnych decyzji. A mieszkańcy cierpią i nie chcąc być posądzonymi o awanturnictwo cierpliwie czekają na obiecane rozwiązania.

Ufamy, że zechcą Państwo pochylić się nad naszymi wspólnymi problemami i w dobie dbałości o klimat, ekologię i poszanowanie środowiska porusza opisane przez nas sytuacje. Dysponujemy dokumentacją pisemną i zdjęciową do wglądu.

Z poważaniem i wyrazami szacunku, stali czytelnicy
Dorota Gniady Komitet Domowy i mieszkańcy Grójeckiej 105 oraz mieszkańcy Grójeckiej 103, Majewskiego 14 i 18.

Czytaj również:

Zobacz także:

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do