Ktoś może posądzić mnie o to, że pastwię się nad zapracowanymi ludźmi zarządzającymi miastem. Nie dbam o to co o mnie pomyślą gdyż oni tym bardziej mają moje spostrzeżenia głęboko pochowane -tam, gdzie światło nie dociera. Porobili sobie ciepłe posadki i tylko czekają na zgłoszenia awarii od zatroskanych obywateli (ich niedolą na stanowiskach) pod aplikacją 19 115 i jak się zrobi multum zgłoszeń to na naradach losują co pilniejsze. Niestety od wielu lat widzę, że rządzą nami ludzie z przypadku lub z układów kolesiowych i na każdym szczeblu niestety są współzależności. Współzależności powodują z kolei brak egzekwowania i przyzwoitych odbiorów wykonywanych prac. Zrobiło się od groma specjalistów, inspektorów, kierowników, prezesów a do rzetelnej roboty już nie ma tylu chętnych. Jedni drugich non stop niby kontrolują – wydają ekspertyzy, które są tyle warte co ostatnia ekspertyza w sprawie Czajki a robota dalej stoi . Widzę też różne firmy i firemki, które mają ugadanych inspektorów nadzoru i Ci nawet ich nie kontrolują podpisując różne machlojki które przechodzą i niedoróbki wykonywane przez wschodnich sąsiadów (nie zawsze znających się na tym, co robią dorywczo w Polsce). Dzięki temu mamy sporo niedoróbek i udawania, że coś się robi a w rzeczywistości tylko kasę pobiera się ze skarbu miasta jak z dojnej krowy . I tak mam pytanie, czy ktoś widział, chociaż co miesiąc lub dwa tak zwane WUKA(samochody z pompami do przepychania studzienek na ulicach) a później ludzie się dziwią, że ulicę podtopiło po byle jakim deszczu. Jeżdżę rowerem jeszcze po ulicach (nie dałem się zaszufladkować do tych co to bez ścieżki nie potrafią się kulturalnie poruszać po jezdni i muszą chodnikami) i widzę więcej niż kierowca, gdyż wolniej jeżdżę i jako najbliżej krawędzi prawej pasa więc siłą rzeczy muszę napotykać takowe instalacje jak studzienki. Proszę mi wierzyć przynajmniej 30% jest zapchana piachem, ziemią, brudem i innymi dobrodziejstwami cywilizacji. Kiedyś w zamierzchłych czasach często po nocach słyszałem pracę maszyn do sprzątania i przepychania. Niestety teraz albo głuchy jestem, albo robi się to raz na rok lub rzadziej. Przynajmniej tak to wygląda po zawartości niektórych kratek. Mógłbym wstawić wiele zdjęć – nie o ilość chodzi, ale jakość. Są to zdjęcia tylko z dzisiejszego dnia i tylko tam, gdzie mogłem sobie pozwolić na zatrzymanie i zrobienie ich, ale było parę studzienek, które były równo po brzegi zapchane. Nie będę zgłaszał i wyręczał pasibrzuchów zza biurka. Tak więc drodzy włodarze naszego miasta, zastanówcie się, czy dalej stosować taktykę - robię tylko tyle ile procedury zezwalają a jak widzę niedociągnięcia to udaję , że to nie moje lub zlecam firmom zewnętrznym podpisuję stosowną umowę aby z siebie zdjąć odpowiedzialność. Później nagle okazuje się, że pomimo niby dobrze skrojonej umowy odpowiedzialność spada na tego co już nie żyje albo na wyimaginowaną osobę. Warszawy nie da się doraźnie zakleić taśmą. [middle1] Czytaj również: Zobacz także: Włodarzewska - rowerem po Mercedesa Zobacz także: Barska 32 - nowy adres Liceum im. Dembowskiego Zobacz także: Pierwsza rocznica likwidacji Bazaru Banacha