Wielokrotnie opisywałem dziwny zwyczaj palenia papierosów na Zieleniaku przy drzwiach wejściowych dla dostawców. Zwyczaj, jaki jest taki jest, ale zakazami nie uda nam się wykrzywić z naszego otoczenia ten zdradliwy nałóg. Sam też kiedyś miałem problem po około 30 latach czynnego palenia udało się porzucić i pamiętam jak było wtedy łatwo to zrobić. Tak, więc rozumiejąc ludzi pracujących wewnątrz tego budynku żal było mi patrzeć, w jakich warunkach muszą oni spędzić chwilkę ich wolnego czasu. Prymitywne popielniczki aż raziły w oczy i przypominały czasy siermiężnego komunizmu. Po kilku artykułach zarządca tego słynnego bunkra na Ochocie wreszcie zlitował się i zakupił porządne popielniczki z małymi koszami. Wreszcie wygląda to bardziej cywilizowanie i mam nadzieję, że Zarząd przez taki zakup nie zbankrutował. Nie byłbym Pawlonkiem gdybym jeszcze nie dodał, że z tej strony Zieleniaka przydałoby się jeszcze załatwić jakoś sprawę z tym nieszczęsnym podjazdem dla niepełnosprawnych. Co prawda jakby nauczyć ich jazdy hulajnogą to taki podjazd by spełnił swoje zadanie, ale dla wózka dwukołowego 60 centymetrów to trochę przy mało. Czytaj również: Zobacz także: Węgierska 6 - kiedy z rudery wyprowadzą się duchy? Zobacz także: Budżet obywatelski – tratwy dla ptaków wodnych na ochockich stawach Zobacz także: Uroczysta Sesja we Włochach Zobacz także: Fabryka Warsowin - domy czy park?