Reklama

Ocalmy warszawskie bazary

01/05/2014 19:17

Niektóre mają ponad stuletni rodowód. Inne powstawały w okresie PRL-u lub na fali transformacji ustrojowej po 1989 roku. Warszawskie bazary.

Do ich zagłady dążą „drapieżni” inwestorzy, zakompleksieni urzędnicy oraz pseudo – esteci, których drażni bazarowy gwar i bruk. Za potrzebą ich istnienia w najbardziej demokratyczny sposób opowiadają się klienci, którzy robią tam zakupy.

Spadkobiercy Baryki, wizjonerzy i pseudo – esteci.

Od kilkunastu lat w Warszawie trwa krwawa walka o bazary i targowiska. Nie sądzę, aby zwrot „krwawa” był w tym przypadku nadużyciem. Przypomnę choćby bitwę o giełdę warzywno – owocową na Okęciu (1999 r.), gdzie podczas siłowej próby jej likwidacji, poturbowany przez służby porządkowe został nawet burmistrz ówczesnej gminy Włochy. Dwa lata później, także na Okęciu, kolejna awantura o giełdę kwiatową przy ul. Bakalarskiej i kolejni poturbowani podczas ulicznych walk. Podobnie rzecz się miała z kupcami z pawilonów handlowych w Al. Jerozolimskich, przy Dworcu PKP Ochota. Pawilony ładowano na ciężarówki i wywożono. Drogowcom nie przeszkadzał nawet fakt, że w niektórych z nich zamknięci byli zdeterminowani kupcy, broniący swoich miejsc pracy. Krew polała się także podczas likwidacji Kupieckich Domów Towarowych na Placu Defilad. Krwawe walki toczyły się również w podziemiach przy Dworcu Centralnym, gdzie kupcy protestowali przeciwko kilkuset procentowej podwyżce czynszu. Byłem naocznym świadkiem wszystkich wymienionych wydarzeń, a także i wielu innych, gdzie warszawscy kupcy walczyli o swój byt. Opisywane przypadki były działaniami na zlecenie władz miasta lub przy biernym bądź czynnym udziale miejskich urzędników i służb powołanych do ochrony ludzkiego życia i zdrowia (policja, straż miejska, ochrona). Do likwidacji bazarów dążą zakompleksieni urzędnicy, dla których bazar jest tylko niechcianym reliktem przeszłości. Bazarowa, społeczna przestrzeń kłuje w oczy pseudo – estetów i wizjonerów „szklanych domów”, których bardziej przekonują argumenty inwestorów, niż społeczne potrzeby wyrażane często w formie protestów i głosów sprzeciwu dla likwidacji bazarów.

Jaka przyszłość czeka warszawskie bazary?

Pod tym hasłem odbyła się 26 kwietnia debata zorganizowana przez Sylwię Chutnik – pisarkę i działaczkę społeczną. Licznie przybyli tego dnia do klubokawiarni Offside przy ul. Brzeskiej na warszawskiej Pradze, jednoznacznie wyrażali opinię, by ocalić warszawskie bazary. Przebieg debaty i wystąpienia jej uczestników potwierdzają to, o czym mówię i piszę od kilku lat – jak perfidną i wyrafinowaną grę prowadzą władze miasta, urzędnicy i pseudo - esteci, aby warszawskie bazary wymazać z mapy Stolicy. Uważam jednak, że jeszcze nie wszystko stracone. Debata przekonała mnie także, że są w naszym mieście ludzie, którzy wolą bazarowy bruk od marmurowej posadzki galerii handlowej oraz tacy, którzy widzą potrzebę i możliwość istnienia obu wymienionych. Uczestnicy debaty – mieszkańcy Warszawy, klienci bazarów, działacze społeczni, ludzie nauki i kultury oraz kupcy, zapowiedzieli następne spotkania, które być może pozwolą na skuteczniejszą obronę bazarów przed ich likwidacją.   

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do