Do ich zagłady dążą „drapieżni” inwestorzy, zakompleksieni urzędnicy oraz pseudo – esteci, których drażni bazarowy gwar i bruk. Za potrzebą ich istnienia w najbardziej demokratyczny sposób opowiadają się klienci, którzy robią tam zakupy. Spadkobiercy Baryki, wizjonerzy i pseudo – esteci. Od kilkunastu lat w Warszawie trwa krwawa walka o bazary i targowiska. Nie sądzę, aby zwrot „krwawa” był w tym przypadku nadużyciem. Przypomnę choćby bitwę o giełdę warzywno – owocową na Okęciu (1999 r.), gdzie podczas siłowej próby jej likwidacji, poturbowany przez służby porządkowe został nawet burmistrz ówczesnej gminy Włochy. Dwa lata później, także na Okęciu, kolejna awantura o giełdę kwiatową przy ul. Bakalarskiej i kolejni poturbowani podczas ulicznych walk. Podobnie rzecz się miała z kupcami z pawilonów handlowych w Al. Jerozolimskich, przy Dworcu PKP Ochota. Pawilony ładowano na ciężarówki i wywożono. Drogowcom nie przeszkadzał nawet fakt, że w niektórych z nich zamknięci byli zdeterminowani kupcy, broniący swoich miejsc pracy. Krew polała się także podczas likwidacji Kupieckich Domów Towarowych na Placu Defilad. Krwawe walki toczyły się również w podziemiach przy Dworcu Centralnym, gdzie kupcy protestowali przeciwko kilkuset procentowej podwyżce czynszu. Byłem naocznym świadkiem wszystkich wymienionych wydarzeń, a także i wielu innych, gdzie warszawscy kupcy walczyli o swój byt. Opisywane przypadki były działaniami na zlecenie władz miasta lub przy biernym bądź czynnym udziale miejskich urzędników i służb powołanych do ochrony ludzkiego życia i zdrowia (policja, straż miejska, ochrona). Do likwidacji bazarów dążą zakompleksieni urzędnicy, dla których bazar jest tylko niechcianym reliktem przeszłości. Bazarowa, społeczna przestrzeń kłuje w oczy pseudo – estetów i wizjonerów „szklanych domów”, których bardziej przekonują argumenty inwestorów, niż społeczne potrzeby wyrażane często w formie protestów i głosów sprzeciwu dla likwidacji bazarów. Jaka przyszłość czeka warszawskie bazary? Pod tym hasłem odbyła się 26 kwietnia debata zorganizowana przez Sylwię Chutnik – pisarkę i działaczkę społeczną. Licznie przybyli tego dnia do klubokawiarni Offside przy ul. Brzeskiej na warszawskiej Pradze, jednoznacznie wyrażali opinię, by ocalić warszawskie bazary. Przebieg debaty i wystąpienia jej uczestników potwierdzają to, o czym mówię i piszę od kilku lat – jak perfidną i wyrafinowaną grę prowadzą władze miasta, urzędnicy i pseudo - esteci, aby warszawskie bazary wymazać z mapy Stolicy. Uważam jednak, że jeszcze nie wszystko stracone. Debata przekonała mnie także, że są w naszym mieście ludzie, którzy wolą bazarowy bruk od marmurowej posadzki galerii handlowej oraz tacy, którzy widzą potrzebę i możliwość istnienia obu wymienionych. Uczestnicy debaty – mieszkańcy Warszawy, klienci bazarów, działacze społeczni, ludzie nauki i kultury oraz kupcy, zapowiedzieli następne spotkania, które być może pozwolą na skuteczniejszą obronę bazarów przed ich likwidacją.