W styczniu, lutym i kwietniu br. pisałem w artykule o wiecznym problemie zdewastowanych pokryw od latarni ulicznych. Widać zarządca hołduje proste, a wręcz prymitywne formy łatania takowych usterek. Wygład tego jest żenujący i powodujący zastanowienie się nad problemem - kto i z jakim przygotowaniem technicznym sprawuje nadzór techniczny nad takimi urządzeniami? Domyślam się, że oryginalne pokrywy trochę kosztują, ale czy aby na pewno już na nic nas nie stać? Słyszę, że włodarze naszej dzielnicy snują bujne plany co do tramwaju do dworca Zachodniego (nie dysponując żadnymi środkami na ten cel ), robią już wizualizacje Placu Narutowicza - nie mając finansowania, a teraz będą „za stołem” w ratuszu bronić Reduty Ordona. Są to szczytne długofalowe cele, ale jakoś nie widzę w życiu codziennym widocznej działalności - takiej przyziemnej, jak ławki, chodniki (kawałek Korotyńskiego jakoś śmiesznie wygląda). To. że ZDM poprawia ul. Bitwy Warszawskiej, pełnomocnik rowerowy dodał pas rowerowy na Dickensa, dobudował kawałek DDR - ki na Grójeckiej, a z budżetu partycypacyjnego buduje się w parku Korotyńskiego siłownie, to daje poczucie że coś się dzieje, ale czy dzielnica ma w tym jakiś udział? Czy już niedługo tylko budżet partycypacyjny będzie realizowany? Do tej pory nie wszystkie projekty zostały zrealizowane, a już następne zostały zatwierdzone. Sklepy na Grójeckiej wykończone czynszami, Zieleniak świeci pustkami, Widać, że nowi radni, mający już ośmiomiesięczny staż, zginęli nam gdzieś w czeluściach sal konferencyjnych, snując ambitne plany na przyszłość i zapomnieli o tematach bardziej przyziemnych. Wracając do parku Korotyńskiego, melduję naszym radnym, że w tym parku ostało się tylko parę latarni z właściwymi pokrywami (niektóre już reanimowane tradycyjnie – nowoczesnym sznurkiem), reszta to nieudolne przeróbki. Dla porównania przejechałem się do parku Malickiego i tam zastałem idealny porządek . Czyżby była to już inna dzielnica? Jednak zbliżając się do ul. Pawińskiego, przy ul. Mariana Malickiego, obok placyku zabaw dla dzieci, zastałem taki obrazek jak na zdjęciu. Dobrze, że jedyny. Bliskość placyku zabaw powinno wzmóc czujność zarządcy i wydaje mi się, że powinien niezwłocznie zabezpieczyć taką prowizorkę . Wiem, że w dzisiejszych czasach każdy mierzy ambicjami wysoko i byle błahostkami nie ma czasu się zajmować, ale gdy stanie się nieszczęście – kto za nie odpowie? Snujcie plany nawet o Centrum Lotów Kosmicznych na Polach Mokotowskich (na pewno politycznie to będzie dobry temat), ale nie zapominajcie o jedynej toalecie w parku Korotyńskiego,którą przydało by się częściej sprzątać . Jakby ktoś nie wiedział o której mowa, to o tej przy ul. Bohdanowicza i placyku zabaw.