Poniedziałek 28.09. zaczął się fatalnie dla mieszkańców i użytkowników małej, osiedlowej ulicy Zarankiewicza na Okęciu. Pracownicy okolicznych firm od samego rana pozostawiali swoje auta, zaparkowane niemal na całej szerokości chodnika. Do późnego popołudnia pojazdy uniemożliwiały przejście chodnikiem i poważnie zakłócały płynność ruchu samochodowego. Wezwana straż miejska właścicielom tak zaparkowanych pojazdów wystawiała wezwania do stawienia się w siedzibie straży. Z reguły jest to początek postępowania, które może zakończyć się wystawieniem mandatu. Dziwię się strażnikom miejskim, że w opisywanym przypadku nie podjęli decyzji o odholowaniu kilku pojazdów, które w sposób ewidentny utrudniały ruch pieszych i ruch innych pojazdów, oraz w sposób bezdyskusyjny zagrażały bezpieczeństwu innym użytkownikom drogi. Artykuł 130a ustawy o ruchu drogowym ust. 1, pkt 1) mówi wprost, że „ pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela pojazdu w przypadku pozostawienia pojazdu w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu”. Z tego artykułu wynika, że to strażnik miejski powinien określić, czy tak zaparkowane pojazdy zagrażają bezpieczeństwu. Mnie wystarczyło kilka minut obserwacji, aby stwierdzić, że matka z dzieckiem w wózku musiała wejść na jezdnię, wprost pod prawidłowo jadący samochód, bo nie miała żadnych szans pokonania tej trasy chodnikiem. Widziałem też osobę niewidomą, której inny pieszy pomógł pokonać nieprzewidziane na chodniku przeszkody. Czy potrzeba dużej wyobraźni, aby stwierdzić, że tak zaparkowane samochody zagrażają bezpieczeństwu pieszych? Swoją drogą władze dzielnicy Włochy, które są zarządcą ulicy Zarankiewicza, powinny wystąpić do inżyniera ruchu o ustanowienie znaku zakazu zatrzymywania się po tej stronie ulicy, co może ułatwić strażnikom miejskim podjęcie decyzji o odholowaniu pojazdów zaparkowanych niezgodnie z przepisami.
