Z Tomaszem Birezowskim, architektem, mieszkańcem Ochoty, zdobywcą trzeciego miejsca w konkursie na opracowanie koncepcji zagospodarowania przestrzennego Placu Narutowicza w Warszawie rozmawia Marta Janus-Falkowska. Należy Pan do grupy architektów, która zdobyła trzecie miejsce w konkursie na koncepcję modernizacji Placu Narutowicza. To ogromny sukces. Ustąpiliście miejsca jedynie pracowni Dawos, która zajęła miejsce drugie. Pierwszej nagrody nie przyznano. Czy oznacza to, że konkurs tak naprawdę nie został rozstrzygnięty? [middle1] Dziękujemy za ciepłe słowa. Celem konkursu było znalezienie najlepszych wytycznych do Miejscowego Planu Zagospodarowania Terenu dla obszaru Placu Narutowicza, a jego wynikiem było oświadczenie jury podsumowujące najlepsze prace, a nie wskazanie jednej konkretnej. To właśnie ta kwestia spotyka się najczęściej z niezrozumieniem osób, które nie wgłębiły się w sedno sprawy. Oświadczenie komisji wyjaśniało dlaczego nie przyznano zwycięskiego pierwszego miejsca, ale II i III nagrodę oraz kilka wyróżnień. Intencją jury było niejako połączenie wniosków płynących przede wszystkim z dwóch pierwszych nagród, ze wskazaniem na pracę firmy Dawos. Sformułowano też szereg uwag dotyczących przede wszystkim wysokości zabudowy (praca Dawos proponowała parterowe pawilony z antresolami, a nasza praca budynki nawiązujące do zakładanej przed wojną skali placu). Istotne jest też to, że w obradach jury nastąpiło swego rodzaju pęknięcie w formie votum separatum . Urbaniści i architekci opowiedzieli się za naszą pracą, natomiast reszta komisji preferowała pracę firmy Dawos. Potwierdzi to zapewne prof. Magdalena Staniszkis – członkini Stowarzyszenia Architektów RP, która dość szeroko komentowała to w czasie odczytywania wyników. Poruszył Pan jeden z głównych problemów dyskutowanych podczas społecznych konsultacji – wysokość zabudowy. Obie koncepcje zgadzają się co do jednego – ewentualna zabudowa powinna wpisywać się w przedwojenny półkolisty układ. Nie zgadzają się jednak ze sobą co do jej wysokości. Dlaczego koncepcja wyższej zabudowy, a nie niskich pawilonów, jest wg Pana lepsza? [middle1] Podobnie jak większość nagrodzonych w konkursie zespołów uważamy, że należy kontynuować przedwojenne założenie placu, czyli dokończyć półkolisty łuk zabudowy o wysokości takiej jak sąsiadujące kamienice. Miejsce to otrzymałoby w końcu odpowiednie proporcje wnętrza urbanistycznego i stałoby się normalnym, wielkomiejskim placem o wymiarach identycznych ze słynnym placem z toskańskiej Sieny. Zabudowa kamieniczna pozwoliłaby na sfinansowanie w rejonie placu lepszej jakości zieleni oraz przestrzeni publicznej o wyższym standardzie. Zapewniłaby też utrzymanie lokali usługowych w przyziemiu w dobrym stanie technicznym. W lokalach tych mogłyby się znaleźć kawiarnie, restauracje czy centra kultury. Nowe budynki stałyby się również osłoną przed hałasem i tłem dla zieleni parkowej, jaką zaproponowaliśmy pomiędzy nimi a ulicą Akademicką. Rozumiem, że według Pana, pawilony nie są w stanie spełnić tych funkcji? [middle1] Oczywiście, że nie. Naszym zdaniem proponowana przez Dawos niska zabudowa pawilonowa nie stworzy adekwatnej do potrzeb placu pierzei i jest przedsięwzięciem dalekim od realiów finansowych Warszawy. Przykład pawilonu na skwerze Hoovera, często przytaczany przez zwolenników niskiej zabudowy, świadczy o ich oderwaniu od rzeczywistości. Pawilon ten ma 900 m2, z czego zaledwie 120 m2 jest na powierzchni. Zbudowany prawie dekadę temu kosztem 22 mln zł, pomimo świetnego umiejscowienia, ma wiecznie problemy finansowe. Tymczasem proponowane pawilony na Placu Narutowicza objęłyby powierzchnię ok. 2400 m2. Na przebudowę placu miasto chce przeznaczyć do 2018 r. jedynie 25 mln zł i nie wiadomo co dalej – kiedy, i czy w ogóle, kolejne środki finansowe się znajdą. Kłopoty z pawilonami są w Warszawie znane od lat. Dotychczas nie udała się tu sztuka zaprojektowania tej formy zabudowy, która spełniałaby oczekiwania. Wystarczy przypomnieć pawilon przy rondzie Wiatraczna, fatalne pawilony przy Jana Pawła II – okolice Nowolipki (które kosztowały ok. 40 mln zł) czy też zniszczony pawilon Chemii. Istnieje więc realne i uzasadnione zagrożenie, że pawilony, nawet po zbudowaniu ich ogromnym kosztem oraz utrzymaniu ich przez kilka lat przez miasto, zaczną szybko podupadać. Niektórzy boją się jednak pomniejszenia placu i stawiania nowych budynków. Obawiają się, że budowa nowych kamienic może wymknąć się spod kontroli, a deweloperzy postawią tu ostatecznie wysokie, niepasujące do otoczenia wieżowce. Czy taki scenariusz jest możliwy? [middle1] Rozumiem obawy niektórych osób przed nową zabudową, ale właśnie dlatego naciskamy na to, aby już teraz przejąć kontrolę nad tym procesem poprzez uszczegółowienie w planie miejscowym charakteru budynków – ich maksymalnej wysokości czy konieczności nawiązania do wczesnego modernizmu okolicznej zabudowy. Plan miejscowy musi być bardzo konkretny – musi zawierać wytyczne dotyczące użytych materiałów, elewacji budynków, ilości i podziału okien czy kolorystyki. Dzięki temu nowe kamienice wpiszą się harmonijnie w charakter Placu i uchronimy się przed nieodpowiednią zabudową. Paradoksalnie, budowa pawilonów doprowadzi naszym zdaniem do znacznie gorszej sytuacji, w której miasto, w obliczu porażki ich funkcjonowania, zgodzi się w pośpiechu na zabudowę w mało przejrzystym trybie. Możliwe, że otworzy to drogę do spekulacji gruntami i wprowadzenia całkowicie niekontrolowanej formy zabudowy. Dlatego już dziś należy tego uniknąć i zaplanować tę część miasta zgodnie z obowiązującymi od setek lat zasadami urbanistyki. [middle1] Oficjalne wytyczne powinny chyba także definiować kwestię usług w przyziemiu kamienic. Dokładnie. Należy ustalić, jakie usługi mogą się tam znajdować, a jakie nie. Tak, aby zamiast kawiarni, restauracji czy galerii nie znalazły się tam przypadkiem banki z oblepionymi reklamą witrynami. Przejdźmy do pytań dotyczących koncepcji samego placu. Jakie są najważniejsze założenia Państwa projektu, przede wszystkim jeśli chodzi o ul. Grójecką, kwestię pozostawienia zajezdni tramwajowej czy zieleni? [middle1] Głównym mankamentem placu jest jego wielkość oraz tranzytowy charakter. Dlatego zdecydowaliśmy się na zwężenie i odgięcie ulicy Grójeckiej, co spowolni ruch samochodowy, zredukuje hałas i, co bardzo ważne, znacznie polepszy bezpieczeństwo pieszych. Dzięki takiemu zabiegowi stworzymy również reprezentacyjne przedpole przed Kościołem. Jeśli chodzi o pętlę tramwajową, proponujemy pozostawienie jej w okrojonej wersji – z dwoma torami umiejscowionymi w posadzce placu. Jesteśmy też zwolennikami utworzenia trambuspasów i wspólnych przystanków dla autobusów i tramwajów. Taka kompaktowość jest nie tylko wygodna dla pasażerów, ale też uwalnia znaczne przestrzenie placu na inne cele. Pozwala między innymi zachować istniejącą zieleń i stworzyć nową, w centrum placu, które stałoby się miejscem rekreacji i wypoczynku. W miastach zachodniej Europy przy modernizacjach placów miejskich niezwykle często władze decydują się na droższe, lecz bardzo praktyczne parkingi podziemne. Czy mając na uwadze ogromne problemy z parkowaniem w okolicach Placu Narutowicza, nie byłby to dobry pomysł również dla Ochoty? [middle1] Analizowaliśmy oczywiście taki wariant. Problem parkowania w centrum Ochoty jest znany każdemu mieszkańcowi. Parkingi podziemne są wprawdzie bardzo kosztowne, jednak dzięki wyższej zabudowie budowa takiego parkingu dla mieszkańców stałaby się realna. Dałoby to możliwość usunięcia przynajmniej części samochodów z okolicznych chodników. [middle1] Odbiegnijmy nieco w przyszłość. Zgodnie ze wstępnymi założeniami miasta, na Placu Narutowicza ma za jakiś czas mieścić się stacja trzeciej linii metra. Czy nie powinniśmy przy modernizacji Placu brać tego pod uwagę? A może jest to jednak zbyt odległa i niepewna perspektywa? [middle1] Koncepcja metra przechodzącego przez plac nie jest co prawda jeszcze zatwierdzona, ale na taką ewentualność trzeba się przygotować. Powinniśmy przede wszystkim przewidzieć i zaproponować możliwe miejsca wyjść z metra, tak by współgrały z przystankami komunikacji miejskiej na powierzchni i proponowaną zabudową. [middle1] Na co jeszcze chciałby Pan zwrócić uwagę mieszkańców w kontekście zbliżających się kolejnych konsultacji w tej sprawie? W którą stronę według Pana powinny iść zmiany, aby Plac Narutowicza stał się wreszcie przyjazną dla mieszkańców przestrzenią? [middle1] Przede wszystkim nie bójmy się wyższej zabudowy. Stawianie pawilonów to rozwiązanie na kilka lat, a nie na dziesięciolecia. Przedwojenne założenia urbanistyczne Starej Ochoty były na najwyższym poziomie i nie obawiajmy się ich. Bądźmy nowoczesnym miastem, w którym to kamienice wyznaczają przestrzeń publiczną. Pawilony, według nas, powinny stać na placach, a nie je tworzyć. Myślmy przyszłościowo! Następna modernizacja placu może mieć miejsce dopiero za kilka dziesięcioleci. [middle1] Dziękuję za rozmowę. [middle1] Bardzo dziękuję. Cieszę się, że mogłem przedstawić nasz punkt widzenia. Rozmawiałem z wieloma mieszkańcami Ochoty i okazuje się, że bardzo wielu z nich go podziela.