Skąd się wzięli rowerzyści w parkach? Po pierwsze powiedzmy sobie prawdę: parki to miejsca rekreacyjne służące do odpoczynku, które nie były budowane z myślą o rowerzystach. Tak więc dlaczego jest to miejsce tak często odwiedzane przez rowerzystów? Jest to efekt wieloletniej anty-rowerowej polityki władz naszego miasta. Jeszcze w początkach XXI wieku dominował wśród naszych władz pogląd, że dla roweru jako środka transportu nie ma miejsca w Warszawie. Przypomnijmy słowa Marka Wosia, rzecznika prasowego Zarządu Dróg Miejskich: Warszawa to nie wieś, żeby po niej rowerem jeździć . Spychano więc rowerzystów z dróg, a jako enklawę zostawiano im właśnie parki do jazdy rekreacyjnej. Przy niewielkiej ilości rowerzystów, ich obecność na tych terenach nie sprawiała problemu i była powszechnie akceptowana. Ochota na rower Na szczęście w ciągu ostatnich kilku lat Warszawa zaczęła się zmieniać. Poruszanie się rowerem stało się realną alternatywą dla samochodu i transportu miejskiego, zaczęło powstawać więcej dróg dla rowerów, wreszcie tam gdzie ludzie chcieli po nich jeździć, a nie tam gdzie nie przeszkadzały inżynierom i urzędnikom. Dwa lata temu uruchomiono Veturilo i nastąpił rowerowy boom. Dziś jadąc rowerem do pracy mam wrażenie, że widzę więcej rowerzystów zimą niż jeszcze parę lat temu latem. Wraz ze wzrostem liczby rowerzystów pojawiło się ich więcej także w parkach. Przy czym park przestał służyć jako obiekt do jazdy sam w sobie, ale stał się bardzo często częścią trasy pomiędzy jednym punktem a drugim (np. domem i pracą). Oczywiście infrastruktura takiego parku najczęściej nie jest do tego przystosowana i to rodzi problemy. Pan Wysocki w swoim artykule stwierdził, że kompromisem pomiędzy prawami pieszych i rowerzystów jest budowanie ścieżek rowerowych w parkach wszędzie tam, gdzie ich nie ma. Pozwolę sobie z tym się nie zgodzić. Budujmy je tam, gdzie są naprawdę potrzebne. Nie róbmy kółek, po których nikt nie będzie jeździł, ale łączmy je ze trasami już istniejącymi. I przede wszystkim: nie budujmy ich utrudniając życie pieszym. Budujmy, ale z głową! Już dawno odkryto, że wyrzucenie dużej sumy pieniędzy na rozwiązanie jakiegoś problemu nie sprawi, że problem rozwiąże się sam. Żeby problem rozwiązać, trzeba te pieniądze jeszcze wydać w sposób, który zaspokoi potrzeby użytkowników danego obiektu. I tak w tym roku gmina Ochota planuje budowę drogi dla rowerów w Parku Szczęśliwickim. Pomysł nie został skonsultowany z żadnymi organizacjami rowerowymi, czego efekty niestety widać. Po pierwsze, drogę dla rowerów planuje się wytyczyć kosztem alejki dla pieszych biegnącej wzdłuż ulicy Drawskiej. Piesi stracą w ten sposób najkrótszą drogę pomiędzy wschodnią i zachodnią częścią parku. W praktyce będą zapewne chodzić nowo wybudowaną drogą dla rowerów. W dodatku alejka ta jest częścią trasy biegowej dookoła parku Szczęśliwckiego. Jej zamiana na drogę dla rowerów zapewne nie spowoduje, że biegacze przestaną z tej trasy korzystać. Po drugie, plan drogi zupełnie nie uwzględnia dojazdu do parku od strony ulicy Dickensa. Żeby dojechać do planowanej drogi trzeba będzie jechać na południe do Glinianek, żeby wrócić na północ. Można z góry przewidzieć, że rowerzyści będą skracali sobie drogę wąskim chodnikiem, który biegnie od ronda Pniewskiego, wywołując w ten sposób niechęć pieszych. Czy w tym celu budujemy drogi dla rowerów? Czy przypadkiem jej budowa nie miała godzić, a nie dzielić różnych użytkowników parku? Każdy projekt powinien uwzględniać skądinąd racjonalne dążenie każdego użytkownika do wybrania najkrótszej i najprostszej trasy. Zaproponowaliśmy odpowiednie zmiany w projekcie, które sprawiłyby, że potrzeby komunikacyjne rowerzystów zostaną zaspokojone i jednocześnie nowo wybudowana droga nie będzie uderzać w prawa pieszych. Tylko czy władze dzielnicy zechcą zmienić zdanie i liczyć się ze zdaniem mieszkańców? Włącz myślenie. Warto na końcu dodać, że żaden środek nie rozwiąże problemu, jeżeli nie będziemy szanowali się nawzajem. Samo wybudowanie drogi dla rowerów, nawet dobrze poprowadzonej, nie spowoduje, że konflikty znikną. Zawsze będą istniały miejsca kolizyjne, jak choćby przejścia dla pieszych przez drogi dla rowerów, gdzie może dojść do wypadku. My, rowerzyści, często narzekamy na zachowania kierowców w naszym mieście. Najczęściej słusznie, gdyż są to zachowania niebezpieczne i zagrażają naszemu zdrowiu lub życiu. Mimo że rower jest znacznie mniej niebezpieczny niż samochód, to także stanowi zagrożenie dla słabszych użytkowników, jakimi są piesi. Jeżeli oczekujemy od kierowców tego, żeby przepuszczali nas tam, gdzie mamy pierwszeństwo oraz nie wyprzedzali zbyt szybko i blisko, musimy dokładnie w taki sam sposób zachowywać się wobec pieszych - o co do wszystkich użytkowników roweru apeluję. Pełny opis uwag wniesionych przez organizacje rowerowe http://www.zm.org.pl/?a=opinie-140219 Łukasz Gawryś - Ochocka Grupa Rowerowa ZAPOZNAJ SIĘ Z WYNIKAMI ANKIETY