Patrzę na stawki czynszu od czerwca i wreszcie mam trochę uciechy. WSM „Ochota” to jeden z niewielu zarządców w Warszawie, który proponuje obniżki opłat – przynajmniej za garaże. Opłaty za własne miejsce garażowe wynosiły dwa czy trzy lata temu od 125 do około 300 zł (w budynku z ochroną). Obecnie wyniosą od 118 do 146 zł. Prezes Maroszek wzięła sobie do serca protesty spółdzielców i tak przekalkulowała koszty (obniżając także opłatę eksploatacyjną, a więc zarobek spółdzielni), że opłaty za garaże trzymają się dolnej granicy cen warszawskich. Zmalały ostatnio koszty energii elektrycznej dla części wspólnych, przynajmniej w niektórych budynkach. Oszczędność przeznaczono na konserwacje. Oby to w przyszłości zmniejszyło koszty koniecznych napraw. Prezes Maroszek przewiduje restrukturyzację spółdzielni. Mają powstać punkty obsługi mieszkańców, załatwiające wszystkie ich problemy, zaś z tego co zrozumiałam, duże remonty, inwestycje i zarządzanie ekonomiczne będą w gestii zarządu. Dobrze, bo zarówno kierownictwa osiedli, jak i Rady Osiedli narzucają zawyżone ceny, fatalne standardy techniczne i - powiedzmy - moralne. Pracownicy i współpracownicy spółdzielni mają na koncie grożenie pobiciem (kilku osobom), nieprawne niewpuszczanie członków spółdzielni na zebrania, pobicie (co najmniej jednej osoby), składanie fałszywych doniesień na policję i fałszywych zeznań w sądzie, pomoc w ustawianiu wyborów, w tym przyprowadzanie na zebrania tłumów pracowników, intrygowanie w celu pozbycia się z władz spółdzielni członków, którzy śmieli się z kimś nie zgadzać, łącznie z odczytywaniem w tym celu przez jaśnie pana kierownika nie istniejących pism od gminy (poświadczanie nieprawdy). Byłoby to żałosne, gdyby nie było tak kosztowne. Jeden przykład: obecnie za wymianę balustrady balkonowej trzymetrowej długości płacimy ok. 800 zł, a za czasów rządów pana kierownika i Rady Osiedla, za balustrady długości metrowej płaciliśmy nawet 9000 zł. Tak, 9000 zł. W związku z tym balkony przy jednym dużym budynku kosztowały nie 100 tys zł, tylko ponad milion. Tak więc byłabym zachwycona zmianą, gdyby nie to, że od pewnego czasu większość w komisji przetargowej stanowią członkowie Rady Nadzorczej, którzy wywalili z tej komisji jedynego znającego się na rzeczy członka Rady, a nawet próbowali nieprawnie głosować wyrzucenie go z Rady. Skandaliczne zachowania i krycie dziadostwa w spółdzielni mają ci ludzie we krwi. Należy obserwować posunięcia tak dobranej komisji przetargowej i technicznej. Na razie spece z Rady Nadzorczej wybrali do uszczelnień garaży na Racławickiej jakąś egzotyczną metodę: oklejanie cieknącego stropu styropianem. Jakby chcieli zrobić na złość spółdzielcom z tego budynku, którzy przeżywają już chyba trzecią nieskuteczną naprawę. Wiem też o wybitnie sknoconych robotach ogrodniczych i brukarskich, być może wycenianych równie skandalicznie jak w latach ubiegłych (ceny latami były zawyżane minimum dwa razy, wykonawcami zawsze byli krewni i znajomi królika). Potrzeba zmian jest ogromna, a prezes Maroszek chyba zdaje sobie z tego sprawę. Na obrazku mamy wizualizację klatki schodowej w budynku Korotyńskiego 19a (klatka V), która ma być remontowana jako próbna. Z wymianą instalacji elektrycznej, usunięciem instalacji gazowej, wymianą piecyków gazowych na elektryczne (jest to konieczne), z zabudową rur, nową zabudową tzw. szachtów, z gustownymi płytkami na podłodze i u dołu ścian, z bukowym pochwytem poręczy. Prezeska zamierza wdrożyć taki standard jako obowiązkowy na terenie całej spółdzielni. Przy obecnych pracownikach trzeba cudu, żeby udało się utrzymać projektowany poziom wykonawstwa, a potem czystości. Dozorczyni, która „myje” jednym wiaderkiem wody dwie klatki schodowe po 10 pięter, jest główną przyczyną zabrudzenia ścian. O tejże dozorczyni kierownik osiedla Jadwisin wypowiadał się, że nie może wejść na stołek i umyć ściany, bo to dla niej zbyt niebezpieczne. Mam rozwiązanie bezpieczne dla wszystkich: zwolnić wreszcie osoby, które kiepsko pracują albo są niepotrzebne. Jeśli kierownik tak je ukochał, niechże sam im płaci. Nawet zakłady pracy chronionej nie zatrudniają do sprzątania osób niezdolnych do jakiejkolwiek pracy. Pora zlikwidować samowolne kierownictwa osiedli, zarządzanie wszystkimi budynkami mocno wziąć w garść i kontrolować, tak samo jak remonty i inwestycje. Bezwzględnie obciąć niepotrzebne wydatki na personel, który nie pracuje, a rządzi się w spółdzielni. Pora zacząć wymagać. TO jest funkcja Rady Nadzorczej. A dlaczego dotąd Rada jej nie spełnia, za to usilnie kryje szkodliwą działalność wieloletnich panów kierowników? O tym napiszę już niedługo.