Nareszcie na Zieleniaku będzie teraz dumnie sterczał i to nawet prosto do góry nowiutki szlaban. Choć minęło już chyba przeszło tydzień a nawet już dwa to jest to jakaś nowość działająca na tym obiekcie. Zobaczymy jak długo. Po ostatnim artykule na temat zadaszenia, nastały czasy „wielkiej smuty” – a tak miało być fajnie i z przepychem –koncerty, rauty i handel pełną parą. A tymczasem trzeba się uzbroić w cierpliwość i maszerować w pogodę i niepogodę na dziedziniec i dokonywać całkiem niezłych zakupów. Choćby u Piotrka na rogu pomiędzy dwoma halami. Dlaczego akurat tam? Ponieważ są jeszcze w miarę tani handlowcy i posiadający miłe Panie do obsługi .Co nie znaczy, że sąsiad jego za plecami mający stoisko jest gorszy, bo sam sprzedaje? U niego też często kupuję i po przyjacielsku czasami podrażnimy się nawzajem, ale tylko po to by rozweselić się w te smutne czasy. Ja nawet się cieszę, że nie będzie dachu, gdyż wiaderka z prądem musiały by zginąć, a przecież to był to mój podstawowy temat od lat –jak nie mam, o czym pisać, to zawsze można wyśmiać taką formę poboru prądu. Część kupców też odetchnęło z ulgą bojąc się tego zadaszenia, gdyż przewidywali, że podroży im to cenę wynajmu stoiska. Mieli rację gdyż w życiu „nie ma darmowych obiadków” i ktoś musiałby za to wcześniej czy później zapłacić. Będąc pesymistą i realnym obserwatorem dokonań byłych i obecnej władzy to i tak nie mam dobrych rokowań, co do obciążeń kosztowych kupców na Zieleniaku. Nie będę straszył, ale pamiętajcie to, że władze, jakie są takie są, ale każdy woli przywalić bezbronnemu i uczciwie pracującemu, bo jemu na czymś zależy niż cwaniakowi, który nigdy uczciwie nie zarabiał i żyje tylko z kombinacji i zwolnień podatkowych. Tak więc trzeba się cieszyć , ze coś nowego mamy i na razie stać nas na takie wynalazki.