Dobry właściciel czy zarządca nie dopuszcza, by w budynku zalęgły się glony, pleśnie albo grzyby. I nie chodzi tylko o pomieszczenia, w których przebywają ludzie. Jeśli zagrzybione ściany czy przedmioty znajdują się w podziemiach czy nawet na ścianach zewnętrznych, zarodniki tych mikroorganizmów unoszą się w powietrzu i wszyscy mieszkańcy je wdychają. Udowodniono obecność dużych ilości zarodników i spor w powietrzu nawet kilkadziesiąt metrów od ściany, pokrytej charakterystycznym zielonym albo czarnym nalotem. W Polsce oprócz plagi starych domów w wilgotnych miejscach, pojawiła się nowa, nieznana ludziom plaga: budynki źle ocieplone. Instytut Budownictwa badał wiele takich przypadków i alarmuje, że te ocieplenia należy wymieniać, a ściany zabezpieczać środkami grzybobójczymi. Często na początku ścianę kolonizują sinice, wżerając się w tynk na 1-2 mm, a następnie na nich wyrastają grzyby i pleśnie. Specjalista z Intytutu Budownictwa opisał to szczegółowo: http://www.klubdachy.pl/technika/korozja-biologiczna-wywolana-przez-glony-porastanie-elewacji-budynkow-mieszkalnych/ Rozejrzyjmy się wokół siebie, a zobaczymy sporo budynków z tym problemem. A jakie są skutki zdrowotne? Jeśli przebadać krew mieszkańców takiego budynku, praktycznie każdy ma widoczne zarodniki grzybów. Ujawnia to też badanie biorezonansem – tą metodą, zwłaszcza urządzeniem F-Scant, można wstępnie określić nawet gatunki, nie czekając na posiewy. W wielu krajach jest to metoda standardowa, wykorzystywana przez szpitale i przychodnie. W Polsce dopiero się upowszechnia. Jest już jednak w Warszawie i w Polsce sporo klinik, które oferują takie badania. Jakie są objawy, że budynek nas zatruwa? Osoby silne i spędzające dużo czasu poza domem będą funkcjonować normalnie. Już po kilku dniach poza chorym budynkiem organizm wydala większość mikroorganizmów i ich zarodników. Ustają dziwne kaszle, stany podgorączkowe czy uczulenia, które nieraz męczyły kogoś latami. Zrzucamy to na potęgę leczenia sanatoryjnego i zmiany powietrza- i mamy racje, tyle że nie trzeba dalekich podróży. Wystarczy zmiana powietrza na niezatrute. Gdy jednak ktoś ciągle przebywa w domu albo ma słabszy układ odpornościowy – z natury, z powodu stresu, niedożywienia tkankowego, zakwaszenia organizmu, z powodu przebytych chorób- niejako zużywa wszystkie siły obronne na walkę z ogromną ilością zarodników i spor, które wdycha w każdej minucie. Grzyby, pleśnie, śluzowce nie są w całości usuwane i kolonizują organizm, pogarszając sytuację. Rozwijają się uczulenia, albo wprost choroby zakaźne, jak grzybice, ale i astma, zapalenia oskrzeli i płuc, nieustające stany zapalne dróg oddechowych. Po latach ciągły ukryty stan zapalny przechodzi w nowotwór. Wiele osób, nie badając się metodami nowoczesnymi lub naturapeutycznymi, wie, że coś jest z nimi nie tak, błąka się od lekarza do lekarza i bezskutecznie szuka pomocy. Żyją przytłumieni, bardzo osłabieni (potrzeba snu po 11 godzin dziennie), z depresją. Naturapeuta badający siłe organizmu poprzez badanie tętna czy aparatura w rodzaju Ryodoraku potwierdzają poziom sił witalnych jak u osoby ciężko chorej. I czasem długo trwa, zanim ktoś wpadnie na pomysł, że przyczyną problemów jest budynek. Klinika L’Alba Vita na Racławickiej 146 udostępniła mi badania trzech osób, mieszkających w takim budynku. Badanie wykonano wiosną i latem 2013 roku, kiedy okna trzymamy otwarte i śmiało wdychamy zarodniki pleśni. Wszyscy ci pacjenci, nazwijmy ich X,Y i Z, mieli w organiźmie mocny podkład z sinic, ogromne ilości aflatoksyn (toksyn wydzielanych przez grzyby i pleśnie) oraz bardzo zbliżone gatunki grzybów, pleśni i śluzowców, w tym buławinkę czerwoną i rulik . W ilościach zdecydowanie chorobotwórczych. Pacjent X niestety za późno zaczął szukać ratunku i zmarł na nowotwór. Pacjenci Y i Z pozostawali pod opieką naturapeutów przez dłuższy czas, żywili się bardzo zdrowo, dużo czasu spędzali na świeżym powietrzu i rzadko chorowali, choć byli osłabieni, a stan pacjenta Z określono jako przednowotworowy – z niewiadomych wówczas powodów. Jeśli próbowały ich brać infekcje, to wywołane przez grzyby. Antybiotyki były nieskuteczne. Po wyprowadzeniu się z chorego budynku, wzmocnieniu odporności i kuracji antygrzybiczej pacjenci Y i Z przez rok nie przebywali żadnych infekcji, choć w przypadku pacjenta Z okazało się, że zostały mu w organiźmie zarodniki grzybów i śluzowców i po roku nastąpił atak grzybicy – znów tych samych gatunków. To dowodzi, jak groźna jest kolonizacja budynków i organizmów żywych przez pleśnie, grzyby i śluzowce. Całość i wyniki badań na stronie www.odpornosc24.pl