Co zmieniają uchwały? Z uwagą przypatruję się dyskusji, która dotyczy skutków wejścia w życie uchwały nr 251 i 252 rady m.st. Warszawy, z dnia 25 czerwca 2015 r. w sprawie ustalenia zasad usytuowania miejsc sprzedaży i podawania napojów alkoholowych oraz określenia liczby punktów sprzedaży napojów alkoholowych w Warszawie. W wielkim skrócie: uchwała nr 251 zwiększa z 50 do 100 metrów usytuowanie punktu sprzedaży alkoholu „na wynos”, od m.in.: żłobków, przedszkoli, szkół, oddziałów terapii uzależnień itp., a uchwała nr 252, zmniejsza liczbę punktów sprzedaży z 3100 do 2950, w stosunku do poprzednich regulacji w tych kwestiach. Kto się cieszy? Według posiadanych przeze mnie fragmentarycznych danych, koncesję na sprzedaż alkoholu na terenie Ochoty i Włoch może stracić kilkudziesięciu przedsiębiorców. Bez względu na to, czy prowadzone przez nich punkty sprzedaży zaliczają się do „spokojnych”, czy też są miejscem pijackich burd. Z nowych przepisów cieszyć się mogą zwolennicy ustawowego dążenia do prohibicji, którzy zawsze są przeciw. Być może, na skutek wprowadzenia cytowanych uchwał, zamkną komuś sklep z alkoholem pod oknami lub w pobliżu ulubionego parku. W tym przypadku ucieszą się ci, którzy popierają wprowadzenie bardziej restrykcyjnych przepisów w/s sprzedaży i podawania alkoholu. Czy jednak te działania dają gwarancję, że z naszych ulic, skwerów i osiedli, znikną lub chociażby się zmniejszą wszelkie patologie związane ze spożywaniem alkoholu i zakłócaniem porządku przez pijących? Nie sądzę. Kto na tym straci? Coraz głośniej protestują właściciele małych osiedlowych sklepów, którzy według nowego prawa stracą koncesję na alkohol; będą musieli zwolnić pracowników lub – w skrajnych przypadkach – zlikwidować działalność. To zastanawiające, że sprzedaż alkoholu wydaje się być bardziej opłacalna niż sprzedawanie kajzerek i innych artykułów pierwszej potrzeby. Tyle, że to – moim zdaniem – problem do rozwiązań systemowych w skali całego kraju, a nie jednego tylko miasta. Kto na tym może zyskać? Biorąc pod uwagę, że przepisy nowej uchwały zmniejszają w skali Warszawy liczbę sklepów z alkoholem o 150 w stosunku do poprzedniej regulacji, a na terenie chociażby tylko Ochoty i Włoch kilkadziesiąt punktów kwalifikuje się do nieprzedłużenia koncesji, łatwo wyliczyć, że na terenie całego miasta może powstać „potężny” wakat dla nowych koncesji, spełniających wymogi metrażowe, ujęte w cytowanej przeze mnie uchwale. Obawiam się, że tymi „nowymi” punktami sprzedaży, zostaną wszelkiego rodzaju budy i pawilony, które „serwują” alkohol przez 24 godziny na dobę. A to są - moim zdaniem - jedne z największych ognisk powstawania i szerzenia się patologii związanej ze sprzedażą i spożywaniem alkoholu, nie tylko w naszym mieście. O ile z wydaniem zezwoleń lokalizacyjnych na nowy pawilon są jakieś problemy, o tyle przerobienie starej budy warzywnej lub pawilonu z kwiatami, na 24-godzinny punkt sprzedaży alkoholu, nie powinno stanowić żadnego problemu. Jeżeli te nowe sklepiki z alkoholem dodamy do już istniejących (24 h), to niebawem może się okazać, że nowa uchwała jest 100 metrowym absurdem.