Reklama

Antysemityzm w urzędzie dzielnicy na Ochocie (3)

09/01/2020 05:23

To już trzeci nasz materiał o zwolnieniu z pracy urzędnika na Ochocie pod pretekstem publikowania na portalu internetowym FB treści o charakterze antysemickim, naruszających ogólnie przyjęte normy etyczne oraz godzące w uczucia określonych grup społecznych.
W poprzednich odcinkach opisaliśmy przebieg wydarzeń (Antysemityzm w urzędzie dzielnicy na Ochocie (1)) oraz streściliśmy orzeczenie sądu w tej sprawie, które nie pozostawiło wątpliwości, że posądzenia urzędu miasta były delikatnie mówiąc chybione. (Antysemityzm w urzędzie dzielnicy na Ochocie (2)). Dziś postanowiłam opublikować moją rozmowę z panem Janem, bohaterem naszych artykułów.

- Co pan teraz robi?
- Przestałem pracować, jako urzędnik. Po tej całej sytuacji omijam łukiem wszelkie urzędy. Obecnie pracuje w branży organizacji imprez gdzie pracodawcy nie interesują moje poglądy tylko jak pracuję i wykonuję swoje obowiązki.
- Czy czuje się pan pokrzywdzony?
- W pierwszej chwili chyba coś takiego we mnie było. Czym dłużej się nad tym zastanawiam to złość zastępuje śmiech. Nie wydaje się pani, że ci ludzie, którzy doprowadzili do mojego zwolnienia są śmieszni?
- Mi wcale nie jest do śmiechu. Ja z nimi pracuję czy może precyzyjniej byłoby powiedzieć, że są moimi przełożonymi i zależę od nich.
- Współczuję. Ja jestem wolnym człowiekiem.
- Jak to się zaczęło?
- Ta historia ma ładnych kilka lat. Tak naprawdę zaczęło się w Biurze Działalności Gospodarczej i Zezwoleń gdzie pracowałem kilka lat temu. Tam chciano zmusić jedną z urzędniczek żeby przeszła na emeryturę. Ona się ociągała. Zaczęto ją mobbingować do tego stopnia, że skierowała sprawę do sądu. Wygrała sprawę miedzy innymi, dlatego, że jako pracownicy ( w tym ja) nie baliśmy się zeznawać. Oczywiście cena za to była wysoka. Reorganizacja Biura i nagle okazało się, że do zwolnienia są osoby, które zeznawały. Ja miałem szczęście, ponieważ wtedy ciężko chorowałem i jak wróciłem do pracy to już było trochę spokojniej i zamiast dostać wypowiedzenie skierowano mnie do pracy w delegaturze Biura Administracji i Spraw Obywatelskich na Ochocie.
- I wtedy stał się pan "antysemitą"?
- Nie ja to z mlekiem matki wyssałem (śmiech). A tak poważnie to mam swoje poglądy, dużo czytam ( może za dużo - śmiech) i często dość stanowczo lubię mówić jak jest. Mam do tego prawo. Ludzie bardzo denerwują się jak ktoś na czarne mówi czarne a na białe - białe. Jak spojrzysz, na FB to wielu ludzi zawzięcie dyskutuje na różne tematy. Granicą jest działanie w tej materii zgodnie z prawem, czyli nie obrażając i zniesławiając nikogo. Od tego, kto łamie prawo jest sąd a nie pracodawca, zwłaszcza jak robisz to na swoim osobistym profilu po godzinach pracy.
- Został pan zwolniony za to, co pan robi po godzinach pracy na własnym profilu facebookowym?
- Dokładnie. Zaczęło się od tego, że jakiś koleś ( podawał się za dziennikarza) naskarżył na mnie do urzędu na Ochocie, że rozpowszechniam antysemickie treści. Ponoć bardzo się tym przejęła pani burmistrz Katarzyna Łęgiewicz. Mówię tu ponoć, bo nigdy z tą panią nie rozmawiałem o tym, ale mam relacje od osób trzecich. No i czytałem pismo tej pani w mojej sprawie do mojego dyrektora, który znalazłem w mojej teczce osobowej w trakcie przygotowywania się do sprawy sądowej, którą wytoczyłem po moim zwolnieniu.
- Co to były za treści?
- Oczywiście mogę je długo przytaczać, ale z tego, co wiem to dość obszernie przytaczaliście je w swoich publikacjach. ( czytaj tutaj - przypis redakcji)
- I tak po prostu? Bach i dostał pan wypowiedzenie.
- No prawie. Oczywiście poproszono mnie o wyjaśnienia, zapytano związki zawodowe i całe te pitu, pitu... I nagle bach! Niniejszym wypowiadam z Panem umowę o pracę ..... Ciekawe jest to, o czym dowiedziałem się dopiero na sprawie, że zrobili to wbrew opinii własnych urzędowych prawników.
- I co dalej?
- Nic. Sąd ich wyśmiał. Ja dostałem odszkodowanie ( z podatków mieszkańców Warszawy) i obecnie rozmawiam z Panią.
- I na tym zakończmy tą rozmowę. Będziemy chcieli uzyskać komentarz ratusza, pani burmistrz i pana przełożonego. Mam nadzieję, że się to uda. Porozmawiam również o tej sprawie z naszym naczelnym Grzegorzem Wysockim, który był w tym czasie w urzędzie i też trochę na ten temat wie. Ta sprawa odbiła się szerokim echem. Są na ten temat inne publikacje.

- To dobrze. Cieszę się, że nagłaśniacie to. Ja jak Pani widzi śmieję się z tej sprawy, ale wiem, że w urzędach dzieją się nieraz dramaty ludzkie i dlatego warto o tym mówić.


     

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do