[middle1] Dokładnie: czego boi się prezes WSM „Rakowiec” i co szykuje spółdzielcom, usuwając ze stanowiska jesienią 2013r wiceprezesa Janusza Smyla, bardzo oddanego jej zastępcę, a następnie robiąc czystki w Radzie Nadzorczej ? Dlaczego zaledwie po kilku miesiącach działalności Rady usunięto zbyt wnikliwego jej przewodniczącego, mieszkańca kolonii XI, pana Józefa Fibingera, i zastąpiono go osobą oddaną pani prezes? Wobec błyskawicznej upadłości Spółdzielni Mieszkaniowej „Śródmieście” w Łodzi pytania te stają się bardzo naglące. Jeden rok - tyle czasu wystarczy, żeby doprowadzić do upadłości nawet dobrze prosperującą spółdzielnię mieszkaniową. Zła gospodarka, przerost zatrudnienia, wielokrotnie przepłacone usługi , trwonienie pieniędzy, naruszanie przepisów i umów z miastem, a przez to płacenie wysokich grzywien, brak kontroli rady nadzorczej - to główne powody upadłości SM. Rocznie ogłasza upadłość kilkadziesiąt spółdzielni mieszkaniowych w Polsce, a zjawisko to stale narasta. Mało kto wie, że w takim przypadku nawet spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu zamienia się w prawo najmu, a żeby mieć własność hipoteczną mieszkania, trzeba spłacić nieraz 100 000 zł zadłużenia, przypadające na dany lokal. N a co dzień członkowie w niewielkim stopniu interesują się sprawami swoich spółdzielni. Wciąż jeszcze napotykają utrudnienia w dostępie do dokumentów, ale jednocześnie nie wykorzystują uprawnień kontrolnych, jakie dała im nowelizacja ustawy o sm z 14 czerwca 2007, a szczególnie art. 273 oraz art. 81 . Otrzeźwienie często przychodzi za późno. Najczęściej, kiedy dostawcy odetną prąd, ogrzewanie, wodę lub gdy do spółdzielni wkracza syndyk masy upadłościowej. Tak to się dzieje w dużej Łódzkiej SM „Śródmieście”. Coraz częściej także sądy odbierają mieszkania za niepłacenie zawyżonego nawet o 30-50%, nieuczciwie naliczonego haraczu, potocznie zwanego czynszem. Najnowsze wieści z „Rakowca” : Zarząd i Rada Nadzorcza, wbrew ustawie o SM, zamierzają zmienić Regulamin Rady Nadzorczej i ograniczyć spółdzielcom dostęp do dokumentów spółdzielni - pozwalając przeglądać tylko dokumenty swojej kolonii. A więc nasi pracownicy przejmują kontrolę nad spółdzielnią ! SM są wymarzonym polem do nadużyć, skoro ich działalności nie może kontrolować nawet Najwyższa Izba Kontroli. Obecnie działalność spółdzielni, a raczej „grup trzymających spółdzielnię”, polega tylko na drenażu kieszeni mieszkańców, bez żadnej kontroli. „Spółdzielnie” rządzą się własnymi prawami, bo w statucie można zawrzeć prawie wszystko. Zdarzało się, że inwestowano pieniądze spółdzielców w rurociągi naftowe czy papiery (mało) wartościowe. Kilka lat temu zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie zaciągnął kredyt (ponad 2 mln zł) zł, a pieniądze ulokował na szwajcarskim koncie. Zamiast szybkiego zysku, doszło do ogromnych strat w związku ze zmianą kursu walut. Bank bezskutecznie domaga się spłaty. ( cyt. Gazeta Prawna nr Nr 17 (1635). Zarząd SM „Śródmieście” w Łodzi otrzymał od miasta grunty w centrum miasta za kilka procent wartości, w celu ustanowienia odrębnej własności lokali. Zamiast tego sprzedał część gruntów z zyskiem, także ziemię pod własnymi budynkami. Powstały węzeł prawny wiąże na lata nabywców nowych lokali i spółdzielców, a miasto zażądało kilkudziesięciu mln zł dopłaty do pełnej ceny gruntu - i wygrało w sądzie. W tej sytuacji, czy nie niepokoi mieszkańców „Rakowca” fakt, że pani prezes lokuje ich pieniądze w małym regionalnym banku w Ciechanowie, twierdząc, że daje on lepsze odsetki niż kolosy w stolicy kraju ? Jak to możliwe, że prowincjonalny mały bank, bez takich możliwości kredytowych jak jego bogatsi konkurenci, może dać lepsze odsetki ? A bezpieczeństwo pieniędzy ok. 4500 tys. członków ? Inną kwestią której boi się Zarząd i pewne „trzy panie” z Rady Nadzorczej, jest możliwość powstania członkowskiej Komisji do Zbadania Kosztów Działalności WSM „Rakowiec”. Członkowie spółdzielni widząc, że Rada Nadzorcza nie kontroluje Zarządu, a szczególnie dokumentów księgowo-finansowych, co wynika ze sprawozdania Komisji Rewizyjnej, usiłowała na wiosennym Walnym Zebraniu powołać taką komisję. Niestety Zarząd i jego poplecznicy nie dopuścili. Dlaczego blokuje się powstanie tej komisji, skoro jest tak dobrze i wszystko jest transparentne? Dlaczego z RN oprócz pana Józefa Fibingera usiłowano również usunąć dwie inne, niezależne i kompetentne osoby, panie Mil i Chruszczewską ? Jaką prawdę kryją dokumenty księgowe spółdzielni, że tak się je ukrywa ? Zarząd wciąż opowiada bajki o kolejnych kontrolach ze strony Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni RP - które jak zwykle nic nie wykazały. Jasne. I nic nigdy nie wykażą ! Oprócz zarabiania na tych rzekomych lustracjach, których koszt waha się od 10 do 30 tys zł (trzy razy więcej niż uczciwa cena lustracji), Związek Rewizyjny utrzymuje się ze składek SM w Polsce. A więc miliony spółdzielców w Polsce opłacają ten dziwny twór kontrolnopodobny, który wspiera patologię pseudospółdzielczą w naszym biednym kraju. Ireneusz Pawłowicz Wszystko o czym pisze zawarłem w pytaniach skierowanych do władz spółdzielni. Niestety do dnia dzisiejszego nie otrzymałem odpowiedzi.