Od lat starałem się zgłębić tajniki transportu w mieście i jego relacje względem siebie. Jako rowerzysta byłem najbardziej zainteresowany tym, aby prawo zaczęło być przestrzegane i kierowcy uznali, że rower to też pojazd i powinien być uznawanym środkiem lokomocji w mieście. Jednak psychoza strachu, jaka została wdrożona i brak zrozumienia kierowców spowodowała to, że większość rowerzystów zaczęła żądać osobnych szlaków rowerowych w mieście i to jeszcze z powodu nieprzestrzegania przez kierowców prawidłowego parkowania urzędnicy zamiast poruszyć do działania Straż Miejską czy Policję na skróty wymyślili słupki na drogach dla rowerów (więcej kasy pożerającej przy budowach). Niby te bezpieczne drogi stały się teraz przepełnione i przez to, że poczucie bezpieczeństwa stało się jakby normą i to okazuje się ślepą uliczką dla tych rowerzystów, którzy myślą, że wszędzie będzie dla nich osobna infrastruktura. Zawsze okazuje się, że nie wszędzie da się coś wybudować i trzeba posiąść, choć trochę umiejętności i odwagi, aby w normalnym ruchu potrafić jeździć. Ale co to znaczy normalnym ruchu? Jak ustala się prawo o prędkości na ulicach, i mimo tego jednak jest nieprzestrzegane. I znowu zarządca drogi idzie na skróty i łatwiznę (łatwiej wydać cudze pieniądze niż wziąć się za edukację i kontrolę przestrzegania prawa). W ten sposób wszyscy tracimy gdyż każdy kawałek słupka, czy leżących sierżantów i stałych spowalniaczy ruchu generują spore koszty, za które wszyscy płacimy. Wolałbym teraz nie wydawać na takie zasieki jak w tej chwili Warszawa ma większy problem z wywożeniem na chłopskie pola swoich nieczystości. Nie lepiej byłoby jakby dać policji, choć 10 % z mandatów wystawionych w godzinach nadliczbowych lub zleconych i miasto by zarobiło i kierowcy wreszcie by mieli gdzie się uczyć normalnych zasad poruszania się w mieście (nie jak na rajdach wioskowych) a i rowerzyści nauczyli by się jeździć w normalnym ruchu a nie nawet lokalne uliczki anektować na jazdę pod prąd- (widocznie tylko tak umieją). Ile już poszło pieniędzy na takie fanaberie i ile jeszcze pójdzie? Czy nie lepiej edukować i przestrzegać prawa? Przykład z Aleja Bohaterów Września tam wiecznie był problem z rozwalaniem spowalniaczy, teraz zamontowano stałe zasieki (tylko nie wiem, dlaczego część została starych- łagodniejszych), które są dłuższe i wyższe, przez co znaczniej utrudniają przejazd. Przez to część kierowców i tak jedzie tak zwanie okrakiem omijając środkiem takie utrudnienia. Czy na tym polega bezmyślne wydawanie społecznych środków na mizerne efekty?