Reklama

Drwale w parku Wielkopolski

28/11/2014 07:19

Systematyczne z roku na rok obcinanie środków finansowych przez miasto dzielnicom na utrzymanie i pielęgnację zieleni, w tym i w parkach, nie wróży im nic dobrego.

 

Wycinka drzew w Zieleńcu Wielkopolski ma dziś drugą odsłonę. Pierwsza miała miejsce na przełomie lutego i grudnia 2013 roku, kiedy to mieszkańcy skrzyknęli się w obronie kilkunastu drzew oznakowanych do wycięcia. Szeroko zakrojona akcja protestacyjna, odnotowana w warszawskich dziennikach spowodowała, że łupem drwali padło tylko kilka. Pozostałe, na życzenie mieszkańców, poddane zostały ocenie specjalistów. Opinia Instytutu Badań Leśnictwa – jak wynika z informacji zaczerpniętych w Wydziale Ochrony Środowiska – podtrzymała wcześniej wydaną diagnozę.    Administrator tego terenu, Wydział Ochrony Środowiska, odpowiedzialny za bezpieczeństwo użytkowników parku, przystąpił do realizacji decyzji stołecznego konserwatora zabytków – bez jego zgody nic w parku nie może ulec zmianie -zezwalającej na usunięcie chorych, nie rokujących poprawy kondycji, a potencjalnie niebezpiecznych dla spacerowiczów drzew. Kolejne ich oznakowanie, sygnalizujące wycinkę, spowodowało ponowny sprzeciw okolicznych mieszkańców. W najbliższych dniach ma dojść do pertraktacji z decydentami.  Jaki będzie ich wynik, pokaże czas.

Ostatnie lata były świadkiem degradacji zieleni w przestrzeni miejskiej. Znakomita ilość drzewostanu uschła na skutek solenia jezdni w okresie zimowym. Solone były również główne aleje w parkach.

Niemniej drzewa które dzisiaj nadają się do wycięcia całe dekady pozbawione były profesjonalnej pielęgnacji. Żniwa tych zaniedbań miały ostatnio miejsce w parku Skaryszewskim budząc tym ogromny społeczny sprzeciw. Trudno uwierzyć, że na fali takiej krytyki ochocki WOŚ podjął nieuzasadnioną decyzję o usunięciu tylu drzew. Jednocześnie zrozumiałe jest oburzenie mieszkańców. Każde wycięte drzewo, szczególnie stare, to nie odwracalne spustoszenie parku, którego wiek stanowił o wpisaniu go do rejestru zabytków.

Tu dochodzimy do sedna sprawy. Systematyczne, z roku na rok, obcinanie środków finansowych przez miasto dzielnicom na utrzymanie i pielęgnację zieleni, w tym i w parkach, nie wróży nic dobrego. Odtworzenie drzewostanu w tak niesprzyjających w obecnym czasie warunkach, wydaje się być niemożliwe. W przypadku zieleńca Wielkopolski ratunkiem dla jego przyszłego wizerunku może być budżet partycypacyjnym. To siłą społecznego zaangażowania za kwotę 338 tyś. złotych w 2015 r. wysadzonych tu będzie 50 drzew. Dbałość o nie stanowić będzie o ich przetrwaniu. Tym czasem decyzją miasta, te kilkaset tysięcy złotych na nasadzenia, jak zresztą i pozostałe wnioski do realizacji, a będące w gestii WOŚ, będą realizowane z jego budżetu zadaniowego na przyszły rok.  Nie ma tam mowy o środkach na ich pielęgnację. Ze smutkiem obserwuję, że jest to nagminny proceder. Sadzimy, my dzielnica, i na tym kończy się nasza rola. Za wszystkim stoi brak pieniędzy i rozsądku decydentów. Winnego trudno szukać w urzędnikach WOŚ bo z próżnego i Salomon nie naleje. Budżet dzielnicy konstruuje jej zarząd, samorząd tylko opiniuje, a o jego wysokości i przeznaczeniu decyduje miasto i Rada Warszawy. Jeśli tak ma wyglądać dbałość o miejską zieleń, to drwale którzy stoją w blokach startowych w parku Wielkopolski,będą mieli nadal byt zapewniony. 

Anna Zbytniewska

Anna Zbytniewska
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do