Reklama

Praca przedszkoli w wakacje - kosztowna i niepraktyczna decyzja ratusza

Wakacje, wakacje. Czas odpoczynku, laby, podróży. Niby tak, ale urlop to na ogół tylko dwa letnie tygodnie i czas wracać do pracy. A tymczasem wakacje trwają ponad dwa miesiące. Co zrobić, jak się zaopiekować dziećmi, skoro trzeba wracać do pracy. Starsze sobie poradzą, a co z maluchami? No, właśnie. Najczęstszym wyborem jest zapisanie dziecka na dyżur wakacyjny do przedszkola. Tak było od lat i jest nadal, tyle, że zmieniła się formuła. I o tym dzisiaj słów kilka. Przed czasami pandemii były w przedszkolach tak zwane dyżury wakacyjne. W skali dzielnic w Warszawie, w zależności od tego jak duża jest dzielnica, dyżury pełniło od kilku do maksymalnie kilkunastu przedszkoli publicznych. Na dyżur wakacyjny były przyjmowane nie tylko dzieci z macierzystej placówki, ale również z innych przedszkoli publicznych w dzielnicy.  Dyżury w poszczególnych przedszkolach trwały cztery tygodnie.

Teraz jest inaczej. Otóż obecnie dyżury wakacyjne pełnią wszystkie placówki i, właściwie, odbywa się to na takich samych zasadach jak gdybyśmy byli w trakcie roku szkolnego. Dodatkowo dyżur wydłużono do sześciu tygodni i można zapisać dziecko tylko do tego przedszkola, do którego uczęszcza przez cały rok. Tak to wygląda w Warszawie, zgodnie z decyzja władz stolicy (w innych miastach nie wprowadzono takich zmian).  Podobno ma to związek z pandemią COVID-19, tylko nie bardzo rozumiem jaki? Dzieci mogą uczęszczać tylko do „swojego” przedszkola, bo co? – W innych przedszkolach mamy do czynienia z odmiennymi mutacjami wirusa COVID-19?  To wszystko jest jakieś dziwne. I teraz jeszcze jedna, jakże istotna, kwestia. Średnio w stołecznych przedszkolach na dyżury wakacyjne uczęszcza około 50 % dzieci, które zostały na nie zapisane. Na Ochocie jest jeszcze mniej dzieci. Na przykład w dniu 29 lipca na 2089 zapisanych dzieci w przedszkolach przebywało 709.

- Około 33% dzieci zapisanych uczęszcza na zajęcia.  Dyżur wakacyjny trwa 6 tygodni.  W tym czasie  duża część pracowników nie mogła planować urlopów. Skutki finansowe będą odczuwalne w trakcie roku szkolnego. Nauczyciele przedszkoli maja prawo do urlopu w wymiarze 35 dni roboczych. Zaległy urlop będą musieli brać w trakcie roku szkolnego i będziemy musieli płacić za zastępstwa. - mówi w rozmowie ze mną burmistrz Grzegorz Wysocki odpowiedzialny za oświatę w dzielnicy.

Były dni w lipcu kiedy w jednym z przedszkoli nie przebywało więcej niż 18% zapisanych dzieci. Czy tego nie można było przewidzieć? Przecież ludzie zajmujący się w urzędzie miasta oświatą nie urodzili się wczoraj i mają (a przynajmniej powinni mieć) w tym zakresie doświadczenie.

- Moi poprzednicy w w Zarządzie Dzielnicy przestrzegali wielokrotnie władze miasta, że ta decyzja jest błędna i przyniesie wielomilionowe straty w skali miasta. Niestety wszelkie analizy przygotowane przez nasz wydział oświaty nie były brane pod uwagę. A wystarczyło pozostawić dzielnicom przyjęcie elastycznego systemu, który sprawdzał się przez wiele lat. Ktoś koniecznie chce sterować oświatą centralnie. Przykładów nieprzemyślanych decyzji jest więcej. Analizujemy sytuację i prześlemy sprawozdanie Panu Prezydentowi. - dodaje Grzegorz Wysocki.  

Dyrektorzy placówek na podstawie deklaracji złożonych przez rodziców ustalili niezbędną ilość personelu do obsługi (kadra pedagogiczna, pracownicy administracji i obsługi), a tymczasem okazuje się, że połowa z nich śmiało mogła korzystać z uroków letniego urlopu. Co ma teraz zrobić dyrektor? – Przecież przymusowo nie wyśle pracownika na urlop, bo przychodzi mniej dzieci niż zadeklarowano w ankietach, a dodatkowo pracownik nic sobie nie zaplanował. Docierają też informacje o konieczności utylizacji przeterminowanej żywności. Część artykułów spożywczych, tych o dłuższym okresie przydatności, zamawiano na podstawie złożonych deklaracji, a teraz okazuje się, że niepotrzebnie. Okres przydatności się kończy i co dalej? – Pieniądze „wyrzucone w błoto”. I jeszcze jeden problem – dyżur w czasie wakacji trwa sześć tygodni. – Kiedy dyrektorzy mają przeprowadzić niezbędne prace remontowe, konserwacyjne?  Rozumiem chęć zapewnienia dzieciakom, ich rodzicom jak najlepszych rozwiązań w okresie wakacyjnym, ale w tym przypadku chyba komuś, najzwyczajniej, zabrakło wyobraźni.

Jak wynika z naszych informacji straty wynikające z nieprzemyślanych decyzji ratusza na samej Ochocie sięgną blisko pól milina złotych. W całym mieście to ponad 5 milionów złotych. Czy ktoś w ratuszu przestanie podejmować centralnie decyzje w wielu sprawach dotyczących oświaty? Usiłowanie dostosowania różnych sytuacji w jeden system kończy się tak jak w tym przypadku. Praca przedszkoli w wakacje to kosztowna i niepraktyczna decyzja ratusza.



Czytaj również:





Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do